Tak na
wstępie cz. 6.
Kushina:
*Wpada z Thorem trzymającym się za brzuch ze śmiechu* oooh! Ohhh! W życiu się
aż tak nie uśmiałam ^^..
Thor: Nom
^^! O! Spójrz dziewojo droga czytelnicy czekają ^^!
Kushina:
Ymm... *Myśli co powiedzieć* Kurde o.o *wertuje kartki!* O! *Wyciąga jedną z
miliooona kartek ^^*
Vivilet: Jak widać można ^^.
Acheza: Dziękuję w imieniu współautorki ^^.
Miku się bardzo ucieszyła widząc twój komentarz..
! Za nim
wejdę <3 muszę wiedzieć!! Czy to będzie yaoi *q*!
Jeśli tak to bądź pewna iż zagoszczę na twym blogu na stałe ^^!
Błękitna: Wiesz, jak widać troszkę wkręciłam
tutaj ironman'a xD. Wiem jestem boska, haha.. Ogólnie mam zamiar
wprowadzić kilka wątków pobocznych xD.
+ Prośba:
drodzy
czytelnicy, jeżeli pod rozdział widzicie rozdział by "Miku"
to piszcie do mnie, a jeżeli rozdział jest mój to piszcie do niej :)..
Ah! No i standardowo... LICZĘ NA KRYTYKĘ i WYPISANIE BŁĘDÓW..
Pozdrawiam: Kushina.Zimoch :*
Rozdział:
6.
- Ohh, mój przyjacielu
jak cudownie, że spytałeś. Me pojawienie się na Midgardzie zostało zarządzone
przez mego Ojca, Odyna. Mym zadaniem jest zapoznawanie się z Midgardczykami i
tradycjami tego świata. Od czasu, gdy tutaj przybyłem, miałem przyjemność
zaznania luksusu tego zacnego królestwa… – Rozpostarłem swe ramiona, aby ukazać
i podkreślić wagę mych słów. – … u mego przyjaciela, Tonyego Starka. – Me wargi
wygięły się w istocie uśmiechu, na wspomnienie o mym przyjacielu. – Od tamtej
pory staram się poznawać ten świat. Jak na chwilę obecną, Midgardczycy nie są
mi obcy, bardzo się cieszę, że do tej pory trafiłem na tak wspaniałych ludzi. –
Loki uśmiechnął się łagodnie w mym kierunku. Mógłby być mym młodszym bratem.
Przy jednym z
midgardzkich straganów stała dziewoja o czerwonych niczym krew włosach i błękitnych,
jak ocean oczach. Ów piękność z szerokim uśmiechem prawiła o czymś z jednym z midgardzkich
kupców. Pod pachą trzymała jakieś nieznane mi zwierze.
- Któż to? Twa luba? – Zapytałem, a Loki spojrzał na
mnie jakbym z tęczowego mostu, co najmniej upadł.
- Co?! Nie żartuj, proszę..
Zaśmiałem się cicho
widząc, jak bardzo jego twarz przybiera wyraz naburmuszenia. Czarnowłosy
przewrócił oczami po chwili zauważając, że dziewczyna idzie w naszą stronę, a
wyraz jej twarzy staje się bardzo radosny.
- Hej, Loki! – Jej głosik zrobił się baardzo wesół,
po chwili spoglądając na mnie. – Kto to? – Zapytała, tuląc do siebie to wielkie
zwierze. Wyglądała z nim nader uroczo! Czarnowłosy, przyjaciel mój, Loki cicho westchnął,
a następnie przedstawił mnie, jako swego przyjaciela. Ująłem jej dłoń
delikatnie i złożyłem nań swe usta, lekko się przy tym skłoniwszy, niczym
prawdziwy książę, z Asgardu. Lica tejże dziewczyny, nabrały czerwonego odcienia.
- Ehh szkoda, że nie możemy tu zostać dłużej. Loki,
za niedługo będziemy się zbierać. – Rzekła smutnym tonem ma nowa przyjaciółka,
której jak się dowiedziałem później imię to Natasha.
- A to, dlaczego, mój przyjacielu? Bardzo chętnie
przedstawiłbym cię Tony’emu, jeśli tylko miałbyś ochotę.
- Bardzo
chętnie. Nawet nie wiesz ile zawdzięczam jego rodzinie i poznanie go to dla
mnie zaszczyt. – Odrzekł, po chwili czarnowłosy.
***
Do Stark
Tower przybyliśmy nader chyżo, a zarazem po midgardzkiej godzinie. Szeroko
otwarte drzwi wręcz zapraszały, aby je przekroczyć. Chłopak kroczący tuż przy
mnie nie mógł opanować swego rozproszonego wzroku. Wszędzie się rozglądał. Wszystko
było tu piękne i zaiste do najtańszych nie należało. Uważałem iż flora prezentowała się niesamowicie i prze pięknie w śnieżnej otoczce. Wsiedliśmy do midgardzkiej, szklanej puszki i ruszyliśmy w
górę. Jarvis odezwał się do mnie, a jego głos został całkiem zmieniony. Już nie
chrzęścił w ogóle. Był zwykły, a zarazem bardzo potężny i męski. Ton głosu
komputerowego majordomusa, jak to lubił go zwać Tony był strasznie smutny i
jakiś taki… Przygaszony?
- Witam,
panie Thor. Choć nie chciałbym niszczyć Pańskiego humoru, muszę pana
poinformować o pewnej sprawie. – Wysiedliśmy z midgardzkiej windy na piętnastym
piętrze. Po mym karku spłynęły krople potu.
- Mów, więc przyjazna mi maszyno! – Powiedziałem donośnie,
a Loki spojrzał w me oczy z przestrachem i schował się za mną. – To Jarvis i
jest… Ma… Malo… Majrdop… Jest Midgardzką pomocą domową! – Wytłumaczyłem memu czarnowłosemu
przyjacielowi w najprostszy z możliwych sposobów, czym jest ów dziwaczny głos.
- Dokładnie
Panie Thor, lecz konkretnie jestem komputerowym majordomusem… – Szepnął i
wrócił do danego tematu. – Więc Panie Thor.. Sir kazał mi przekazać: „Pomocy… bomba…
Szra…!”. – Nic z tego nie zrozumiałem. Me oczy spoczęły na mym przyjacielu
Loki'm, oczekując na wyjaśnienia… lecz Loki milczał. Pewnie nie wiedział, cóż ma
powiedzieć. – Prawdopodobnie mój stwórca nie żyję… – To stwierdzenie było, jak
uderzenie mym młotem w mą łepetynę. Ton głosu Jarvisa był zgaszony. Tak… Ten
dziwny głos miał emocje! Oh… Technologia Midgardu mnie przerażała. – Na dodatek Sir kazał przekazać, że w razie śmierci mam służyć
Panu i tylko panu pomocą na ziemi…
Nastała chwila
przygnębiającej ciszy. Nie wierzyłem, acz mój przyjaciel mógł tak po prostu
odejść z tegoż, jakże pięknego świata. Po mym policzku spłynęły łzy.
Przeprosiłem oczywiście za swe zachowanie Loki’ego.
- Czy niewiasta imieniem Pepper Potts, wie już o
tym, cóż się stało? – Zapytałem strasznie smutno. Będę musiał zapytać
Heimdalla, czy mój przyjaciel Tony Stark, rzeczywiście przeniósł się do mrocznego
świata, Hel.
- Oczywiście, ponieważ Panna Potts była z nim…
***
Kilkanaście
midgardzkich chwil po tym wydarzeniu dałem memu przyjacielowi pieniądze,
których początkowo nie chciał przyjąć. Jednak po jakimś czasie ustąpił i wziął ów kiesę.
Po pożegnaniu i obietnicy, iż mu opowiem nieco o mym przyjacielu Tony’m Starku,
ruszył w kierunku miejsca swego zamieszkania
tym samym opuścił
Stark Tower.
Miałem ochotę zniszczyć
wszystko, ponieważ w mym sercu zagościł żal i … I… Oh! Na brodę Odyna, los Tony’ego Starka po prostu nie
mógł być mi obojętnym, toż to w końcu dobry midgardczyk i jeszcze w dodatku jest
mym najdroższym przyjacielem.
- Heimdallu, otwórz Bifrost! – Krzyknąłem i po
chwili objął mnie wielki, złoty promień. Po niecałej, Midgardzkiej sekundzie przybyłem
do ogromnej kopuły, stworzonej w całości z płonącego wiecznie złota. Musiałem
jeszcze porozmawiać z mym ojcem, o mym nowym przyjacielu. Wpadłem na pewien
pomysł. Miałem wręcz nadzieje, że i Loki i Odyn zgodzą się na mój zaiste zacny
koncept.
W drodze przez tęczowy
most, zostałem zauważony przez piętnastoletnią, czarnowłosą Sif i jej
przyjaciółkę Sigyn. Poinformowały mnie o tym, acz ma matka mnie wszędzie
poszukuje.
- Zaiste
mnie znajdzie, gdy będzie tegoż chciała… – Oznajmiłem tym dwóm, pięknym dziewkom,
po czym ruszyłem, krokiem godnym tylko księcia w kierunku zamku.
***
Ma matka pochwyciła mnie po jakimś
czasie za ramię, gdy chadzałem sobie po zamku. Jej delikatny i czuły głos
odezwał się w mym kierunku w istocie powitania, na co ja musnąłem w delikatny, książęcy
sposób jej dłoń. Zadałem następnie pytanie o Wszech Ojca, a konkretniej o to czy znajduję się on w zamku, lecz ona skonstatowała, acz Odyna po prostu nie ma w Asgardu, ponieważ wyruszył on z pokojową misją w kierunku Svartalfheim, aby
pertraktować z ich władcą o pokój między mrocznymi elfami, a ludem Asgardu. Czułem, jednak, iż na
samym prowadzeniu pertraktacji się rychło nie skończy, a raczej na handryczeniu się,
któregoż to następstwem będzie wojna!
-
Matko czy… – Zawahałem się przez kilka krótkich chwil. – … Czy uważasz, że
pokój z mrocznymi elfami, a naszym ludem jest nam potrzebny? Chciałbym wpaść tam i ich
wszystkich rozgromić! – Krzyknąłem, a matka spojrzała na mnie złowrogo.
-
Oczywiście, że jest nam potrzebny synu mój! – Rzekła bardziej podniesionym tonem
głosu niż zwykle. Kobieta zacisnęła zęby na wardze i zirytowała się, mrużąc ze
złością oczy.
Chyba nie było to niegodziwe stwierdzenie,
lecz czysta konstatacja faktów. Bo i tak wiedziałem, acz do wojny między
naszymi, zwaśnionymi królestwami dojdzie. Po rozmowie z matką ruszyłem do swej komnaty,
aby spocząć tam na kilka dni oraz oczywiście poczekać na mego ojca, Odyna.
***
Po kilku Asgardzkich godzinach Odyn
wrócił do swego królestwa, lecz był bardzo zmęczony. Czyżby pertraktacje się udały? Postanowiłem jednak nie
męczyć Odyna i spokojnie ruszyłem do swej komnaty. Wszech ojciec jednak nakazał
mnie sprowadzić, więc ruszyłem do wielkiej Sali tronowej. Dowiedziałem się wszystkiego,
a głównie tego, iż wojna póty, co się jednak nie odbędzie.
-
Cóż Cię trapi mój synu? – Zapytał Odyn, gdy powoli wstawałem z jednego kolana.
-
Oh! Ojcze, mam pomysł na „swój prezent urodzinowy”! – Powiedziałem
entuzjastycznie i rad.
-
Mów, więc mój synu…
-
Ah! Na midgardzie poznałem nowego przyjaciela. Jego imię to Loki.. – Odyn spojrzał
na mnie przenikliwie i jakby z lekką złością. – Chcę, abyś uczynił go mym
bratem. – Powiedziałem już ciszej. Odyn zmarszczył brwi i spojrzał na mnie jedynie.
Był to nie spokojny i lekko złowrogi wzrok.
-
Synu! Wiesz, o co mnie prosisz? – Zapytał. – Prosisz, o to abym go wprowadził
wśród bogów Asgardu, nie znając go zbyt dobrze. – Warknął, a ja zrobiłem smutną
minę. – Midgardzki śmiertelnik nie ma prawa być na terenie Asgardzie, albowiem nie
posiada statutu boga! Od samej próby skosztowania naszego dzika, trafiłby od
razu do świata hel! – Powiedział chłodno. – W ogóle, gdyby zjadł cokolwiek,
prócz złotych jabłek umarłby! – Krzyknął mężczyzna. Miał racje! Nie mogłem go
prosić o coś takiego. Zacisnąłem zęby na wardze.
- Wszech Ojcze, jako przyszły władca
Asgardu, chcę prosić Cię o tym czasowe przyprowadzenie mego przyjaciela Loki’ego
na tereny, tych ziem.
- Nie udzielam Ci zgody na to
przedsięwzięcie! – Warknął, nerwowo przyglądając się swemu berłu. Wyczuwałem
coś dziwnego w powietrzu. Nie miałem tylko pojęcia, cóż to było. Odyn, coś
ukrywał. Tego byłem jedynie pewny.
***
Po jakimś czasie ruszyłem w kierunku
kopuły i Heimdalla. Po krótkiej rozmowie, dowiedziałem się, że mój przyjaciel
Tony Stark żyję, ale jest bardzo słaby.
***
Na Midgardzie czas płynął
zaskakująco szybko. Minęły dwa tygodnie od mego powrotu na Asgard, gdy ja
spędziłem tam ledwo dwa dni. Heimdall postanowił wyrzucić me ciało wraz z mą
duszą, z Bifrost’u na środku central parku, więc przy użyciu młota poleciałem w
kierunku Stark Tower.
Panna Potts na mnie wpadła. Płakała.
Strasznie głośno płakała. Me silne męskie ramiona ją objęły i wtuliły w siebie.
Ja wiedziałem, że Tony Stark, żyję i nie miota się po świecie hel.
Obadiah Stane, obserwował nas. Widać
było, że on również był smutny.
- J-ja-a mogłam je-jecha-chać z-z…
Nachyliłem
się nad młodej piękności uchem i szepnąłem jej trzy słowa do ucha. Jej usta
rozchyliły się lekko, a ona z niedowierzaniem pokręciła głową. Uśmiechnąłem się
lekko i ruszyłem do swej łaźni, aby zaznać kąpieli.
A
co powiedziałem? To proste. Rzekłem: „Przyjaciel Tony żyję…”
***
Dwa dni później okazało się, że mam
racje. Bo Tony Stark żył i prócz złamanej ręki nic mu nie było. Na lotnisko zajechaliśmy czterokołowym pojazdem, zwanym tutaj po prostu limuzyną. Wraz z mym
przyjacielem Lokim i niewiastą Pepper odebraliśmy go z lotniska…
…******...
Mam być szczera? xD Chciałam tą notkę skończyć w połowie rozdziału.. Dobra.. Nie w połowie, ale na momencie, gdzie Odyn zaczął się tak zagadkowo zachowywać. Jakbym prowadziła bloga sama to bym tak ekstra zrobiła xD, lecz pomyślałam, że nie bo Miku mnie zamorduje xD
Mam być szczera? xD Chciałam tą notkę skończyć w połowie rozdziału.. Dobra.. Nie w połowie, ale na momencie, gdzie Odyn zaczął się tak zagadkowo zachowywać. Jakbym prowadziła bloga sama to bym tak ekstra zrobiła xD, lecz pomyślałam, że nie bo Miku mnie zamorduje xD
^^. Podoba mi się to zdjęcie.. Hahaha xD |
Czyżby Odyn znał Lokiego? Uuu... Ciekawe jak to będzie. Upór Thora vs. decyzja Wszechojca? Kurczaki, nie mogę się doczekać ciągu dalszego ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Viv
Witam, witam ;D Chciałam poinformować, że pojawiła się nowa notka na moim blogu
OdpowiedzUsuńhttp://cichesia.blogspot.com/2014/08/noc.html
Zapraszam do czytania, Rox
Cóż, jak już wcześniej wspominałam - Thor rozwala system. Po prostu leżę i się śmieje. Zanim dotrze do mnie ogólny sens, czuję, że moje płuca zaraz nie wytrzymają!
OdpowiedzUsuńZwolnij bo w końcu nie wytrzymam. Dziewoju! ;)
Rozdział ciekawy, czekam na kolejny.
ps. U mnie pojawił się nr 5, zapraszam ^^
Pozdrawiam,
Błękitna
Boże zaliczyłam zgon przez śmiech dwa razy!! ^^......
OdpowiedzUsuńHmm... Nie długo wracam do swojej oceniarnii tylko muszę wziąć sęi w garść ^^.
Pozdrawiam: was dziewczynki cieplutkooo i czekam z niecierpliwością na rozdział by Miku. Dziewczyny kocham was ^^!!