Na wstępie części 5.
Miku: *Wyważa drzwi i rzuca walizkę na łóżko z ogromnym
zacieszem na twarzy.*
- Nareszcie w domu! ^^ Koniec zastrzyków!* Wszyscy
wiwatują, a Miku staje na podium.*
- Ludu kochany! ;-; Wybacz mi proszę opóźnienie
notki, ale w szpitalu nie było wifi =_= i niestety nie mogłam zrobić
ostatecznej korekty rozdziału =.=. Wróciłam wczoraj akurat w południe i bardzo
się z tego cieszę. Jestem ciekawa jak nasi drodzy czytelnicy bawili się pod
moją nieobecność ^^. Tak wiem, Kushina zdążyła już zrobić party hard;-;...*
Podnosi roztrzaskane flaszki z podłogi i przy okazji równie poturbowaną
Kushinę. Po czym gromi chłodnym spojrzeniem na wpół przytomną autorkę. * Hehe,
oj będzie się tłumaczyć XD. Tak, więc, po dłuższej niż zwykle przerwie, witam
Was ponownie. Oto kolejny rozdział opowiadania "Zamknięty w klatce."
Życzę miłej lektury ^^ i jeśli mogę, proszę również o krytykę. Cenię sobie
zdanie czytelników ;D.
Rozdział 5.
Wiedziałem, że
blondwłosy chłopak to gromowładny. Miałem takie przeczucie, a moja intuicja
nigdy mnie nie zawodziła, była jedną z moich najlepszych cech. Przez chwilę
myślałem, że serce wyskoczy mi z piersi, ale kiedy stwierdziłem, że nie
potrzebnie się stresuje, przełamałem strach i podszedłem do gromowładnego.
Szturchnąłem go lekko w ramię i kiedy odwrócił się w moją stronę, zestresowałem
się jeszcze bardziej. Przełknąłem ślinę i odezwałem się, lekko drżącym
głosem...
- Ty jesteś gromowładny?.. – Spojrzałem w jego
niebieskie oczy, które od razu przykuły moją uwagę, jakoś tak, mogłem odnaleźć
w nich spokój nie skupiając się na przerastającej mnie sytuacji. Niebieskooki
uniósł się dumnie i odparł dość dziwnym tonem.
- Jam jest gromowładny, co pioruny zsyła. – Ehh,
tak.. Uniosłem lekko brew zdziwiony. Cóż był specyficznym człowiekiem, a
przynajmniej nie takim, z jakimi miałem do czynienia, na co dzień. Chłopak
wyglądał na o wiele starszego, mimo, że nie wiedziałem ile ma lat, mogłem
spokojnie stwierdzić, że wygląda jak dorosły Mężczyzna. W porównaniu do mnie
był dość masywny.. Kurczę.. Miałem tylko nadzieję, że nie był rozczarowany moją
osobą. Westchnąłem cicho i wyciągnąłem dłoń, aby powitać nowego znajomego,
jednak po chwili szybko ją schowałem, gdy zauważyłem, że wystawiłem ją na
prószący jeszcze śnieg. Odetchnąłem z ulgą w duchu.
Thor, bo jak później
się okazało tak miał na imię, zaczął opowiadać niestworzone historie, w które
nie miałem zamiaru mu uwierzyć.
Mówił, że urodził się na Asgardzie, czyli
królestwie Nordyckich bogów, o ile dobrze pamiętałem.
W pewnym momencie myślałem, że go wyśmieję.
Blondwłosy jednak zapewniał, iż wszystko, co mówi jest prawdą i udowodnił mi
to, po tym jak się przedstawiłem, on przywołał swój młot... Nie ukrywałem
swojego przerażenia i zaskoczenia zarazem, Thor widząc to, lekko się
uśmiechnął. Po chwili postawił młot na ziemi, a ta zadrżała pod moimi stopami.
- Spróbuj go podnieść, ale i tak jesteś z góry
skazany na porażkę… – Spojrzałem na niego niepewnie, a ten zdawał się być
naprawdę pewny siebie. W pewnym sensie, intrygował mnie swoją postawą, ale też
czasem zaskakiwał...
Mój wzrok przeniósł się na Mjölnir, w religii
Nordyckiej, właśnie tak nazywał się młot boga piorunów. Bez chwili zwłoki
ująłem rękojeść i z całej siły pociągnąłem ją do siebie, co nic nie dało.
Próbowałem jeszcze kilka razy, aż mój oddech stał się ciężki i do chwili, kiedy
nie wylądowałem z hukiem na białym puchu… który cudem, wcale mnie nie dotknął.
Byłem zaskoczony, ale nie ośmieliłem się pokazać tego blondynowi, nie chciałem,
aby zaczął coś podejrzewać. Zignorowałem to i prychnąłem cicho, po chwili się
śmiejąc. Wstałem i otrzepałem swoje ubrudzone spodnie, gromowładny również był
rozbawiony, tą niezręczną dla mnie sytuacją.
***
Atrakcje na festiwalu były dość dobrze
zorganizowane, wręcz niesamowicie. Wszędzie wisiały przeróżne ozdoby takie jak
lampiony, kolorowe balony, wstęgi, ilustracje i wiele innych. Wszędzie stały
straganiki i budki różnej wielkości, w których można było zakupić smaczne
przekąski. Dla uczestników były dostępne różne gry z nagrodami. W samym centrum
była umieszczona wielka scena, na której występowali artyści. Był tutaj również
cyrk, niestety kolejka do kasy z biletami była zbyt długa. Nie chciałem stać i
marznąć, zresztą przyszliśmy tu z grupą właśnie po to, aby się rozerwać.
Ja się od niej oddaliłem, chciałem spędzić ten
czas z Thorem, w końcu po to tutaj przyszedł. Staliśmy przy scenie, Thor
popijał gorącą czekoladę, o której wcześniej wspominał, a ja rozkoszowałem się
słodką watą cukrową. Śnieg od czasu do czasu prószył, ale teraz niebo było
bezchmurne i rozgwieżdżone. Moje oczy cieszył widok drogi mlecznej i choć nie
było późno, to już można było ją zauważyć. Spojrzałem ukradkiem na
niebieskookiego, który obserwował mój zachwyt z lekkim uśmiechem, prychnąłem
cicho i szturchnąłem go słabo w ramię. Zaśmiał się, po chwili kończąc czekoladę
i oblizując usta.
- Ahh, jakże niebiański napój. – Westchnął cicho.
Urwałem kawałek różowej waty i poczęstowałem go, a ten ucieszony podziękował.
- Hmm, mógłbyś mi powiedzieć coś jeszcze, o sobie i
o twoim pojawieniu się na Ziemi? – Moje szmaragdowe oczy zamieniły się na
chwilę w dwa okrągłe spodki. Wydawał się być uradowany tym, co powiedziałem.
- Ohh, mój przyjacielu jak cudownie, że spytałeś. Me
pojawienie się na Midgardzie zostało zarządzone przez mego Ojca, Odyna. Mym
zadaniem jest zapoznawanie się z Midgardczykami i tradycjami tego świata. Od czasu,
gdy tutaj przybyłem, miałem przyjemność zaznania luksusu tego zacnego
królestwa. – Thor rozłożył ramiona pokazując świat wokół siebie.
- U mego przyjaciela Tonyego Starka. – Mężczyzna
uśmiechnął się na wspomnienie o przyjacielu.
- Od tamtej pory staram się poznawać ten świat. Jak
na chwilę obecną, Midgardczycy nie są mi obcy, bardzo się cieszę, że do tej
pory trafiłem na tak wspaniałych ludzi. – Zrozumiałem już istotniejsze fakty na
temat blondwłosego, co pozwoliło mi na jego lepsze poznanie. Zerknąłem na większy
ze straganów i zauważyłem stojącą przy nim, moją czerwonowłosą współlokatorkę,
która z szerokim uśmiechem gawędziła ze sprzedawcą. Pod pachą trzymała wielką pandę,
którą zapewne wygrała w jakimś konkursie. Thor widocznie zauważył jak obserwuję,
Natashę, bo szturchnął mnie lekko, uśmiechając się szeroko.
- Któż to? Twa luba?- Spojrzałem na niego jak na
kretyna.
- Co?! Nie żartuj, proszę..- Chłopak śmiał się cicho
widząc jak się irytuje. Przewróciłem oczami po chwili zauważając, że dziewczyna
idzie w naszą stronę, a wyraz jej twarzy był, co najmniej radosny.
- Hej, Loki! –Zapiszczała wesoło, po chwili
spoglądając na gromowładnego. – Kto to? – Zapytała, a przez pandę, którą do
siebie wtuliła zdawała się być jeszcze słodsza niż jest. Westchnąłem cicho i
przedstawiłem Thora, jako swojego znajomego. Niebieskooka przez sekundę zdawała
się gromić go spojrzeniem, ale po chwili przywitała go entuzjastycznie. Chłopak ujął jej dłoń i ucałował, niczym
prawdziwy dżentelmen. Dziewczyna zarumieniła się lekko.
- Ehh szkoda, że nie możemy tu zostać dłużej. Loki,
za niedługo będziemy się zbierać.- Powiedziała smutno.
- A to, dlaczego, mój przyjacielu? Bardzo chętnie
przedstawiłbym cię Tony’emu, jeśli tylko miałbyś ochotę. – Zerknąłem na niego z
zaskoczeniem wymalowanym na twarzy, kojarząc to imię. Nie byłem jednak pewien
czy mogę iść z gromowładnym. Uśmiechnąłem się lekko i odparłem uradowany.
- Bardzo chętnie. Nawet nie wiesz ile zawdzięczam
jego rodzinie i poznanie go to dla mnie zaszczyt. – Doszedłem do wniosku, że
powoli zaczynam zbliżać się do ludzi...
***
Czekała nas godzina
spaceru, a to, dlatego, że nie miałem przy sobie pieniędzy na bilet, ale i tak
spacer minął nam bardzo przyjemnie i nim się zorientowaliśmy byliśmy już przed
wejściem do Stark Tower. Solidnie wybudowanego, ogromnego wieżowca, w którym i
tak zapewne było więcej pokoi niż potrzeba człowiekowi do życia. Nie mogłem
oderwać oczu od zadziwiającej konstrukcji, wierzyć oczom przestałem dopiero
wtedy, gdy ujrzałem przepiękny plac, na którym mieściły się klomby z
przeróżnymi rodzajami roślin. Słońce odbijało się od ścian budynku z materiału
niewiadomego mi pochodzenia, a blask brutalnie bił po oczach. Nie miałem zbyt
dużo czasu na zwiedzanie, gdyż zaczęło się robić późno, a Thor chciał jak
najszybciej zapoznać mnie ze sławnym Tonym Starkiem. Kiedy weszliśmy do środka
i nie widziałem już uspokajającej mnie zieleni, zacząłem czuć kujący stres.
Przełknąłem ślinę a moje dłonie zaczęły się
trząść. W pewnym momencie dobiegł nas dziwny głos, podskoczyłem przerażony i
przez chwilę patrzyłem na Thora, pewnie wyglądałem jakbym zobaczył ducha, ale
tak właśnie się czułem.
- Witam, panie Thor. Choć nie chciałbym niszczyć
pańskiego humoru, muszę pana poinformować o pewnej sprawie. – Wyszliśmy z
windy, a zaniepokojony blondwłosy poprosił o kontynuację, ukradkiem szepcząc mi
na ucho, co za urządzenie z nami rozmawiało. Uspokoiłem się, ale to, co po
chwili razem z niebieskookim usłyszeliśmy, ponownie wyprowadziło nas z
równowagi. Czułem, że śmierć pana Howarda to nie koniec kłopotów rodziny Stark.
...******...
Nooo, jak można kończyć w takich momentach? Wkręciłam się w ten rozdział (jak i całego bloga) a tu koniec. Ale ok. I tak się cieszę, że ten rozdzialik mógł rozkoszować moje oczy i umysł XD
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam,
Vivilet
Weszłam, przeczytałam, więc skomentuję. Pomysł na opowiadanie bardzo mi się podoba, a jakże. Jest Loki, więc musi być fajnie. Twój styl pisania jest ciekawy, opisy barwne, a dialogi dobrze dopracowane. To się ceni i ludziom widzę, że się podoba. Mi także. Chętnie zostanę na dłużej i mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybko, bym mogła się dowiedzieć co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny nieustającej :) zapraszam także do siebie na ogien-i-lod.blogspot.com - Pozdrawiam :)
Zapowiada się ciekawie. Co zrobi Tony? Jak przyjmie Lokiego? Co się takiego stało? Coś ze Starkiem? Oby nie. Straszne jest tak urywać - ale wiem - sama to robię u siebie ;)
OdpowiedzUsuńTak więc czekam na rozwój sytuacji.
Przy okazji, dziękuje za komentarz u mnie ;>
Pozdrawiam,
Błękitna
No kurde xD czekałam dwa tygodnie i znów musze czekać. Zajebista notka:*. Wgl. Jak tam niucon? ^^.
OdpowiedzUsuń