Tak następie część 3:
Kushina: *Wpada do pokoju i patrzy rozbawiona po tłumie* *Puka w mikrofon* Eghmmm! *Mruży oczy* Spokój ^^""! *Mówi bardzo spokojnym tonem*
Vivlet: Hej, liczymy na ciebie! ^^!
Żona Madary: Nam mi <3
Błękitna: Szkoda, że nie piszesz Thorki, ale i tak mi się strasznie podoba twoje opowiadanie o.o! Loki ma piętnaście lat <3 - w "bohaterowie:" masz informacje.. xD
Czy ja o czymś nie zapomniałam? *Myśli*! Umm!! Chyba nie xD!
Ah! No fakt *o*. Liczę na krytykę xD, bo mam wrażenie, że ten rozdział jest cholerną klapą o.o!!
Dobra.. Pozdrawiam :3..
Rozdział: 4.
Po zamknięciu kafejki, ruszyłem w stronę Stark Tower. Pogoda, była w miarę
ładna. Śnieg nie prószył już od kilku godzin, ale i tak we dług mnie pogoda
była paskudna. Wszystko było winą panującej dookoła mnie szaty śnieżnej, rzekomo przynoszonej na tą Ziemię przez Panią Zimę, którą z chęcią bym poznał.
Temperatura jednak się różniła od tej na Jötunheimr. Była dużo wyższa, ale i
tak musiałem narzucać na swe ciało wierzchnie okrycie.
Me kroki po drodze skierowałem do sklepu, aby zrobić szybkie zakupy. Panna
Potts prosiła, abym je zrobił, a jak wiadomo damie się nigdy nie odmawia! Po
zakończeniu robienia tej midgardzkiej przyjemności i zakupie wszystkich
artykułów spożywczych wróciłem do domostwa mego przyjaciela.
Wszedłem do wieży, a następnie do windy. JARVIS 2.0.958 BETA*, odezwał się
do mnie radośnie, ale zarazem lekko skrzekliwie. Skrzywiłem się delikatnie, bo
głos był naprawdę nie przyjemny dla mych uszu.
-
Witaj Panie Thor, Sir siedzi w swoim warsztacie… Jest z nim Panna Potts… Zabrać
tam Pana? – Uśmiechnąłem się lekko i skinąłem mu głową. Winda była
przeźroczysta, więc spokojnie mogłem obserwować obraz Nowego Yorku. W nocy był
on piękny… Naprawdę!
- Tak… – Odezwałem
się spokojnym tonem, gdy Jarvis nie zareagował na skinięcie mej głowy.
Po chwili, więc zjechałem szklaną puszką na dół. Przyjaciel Tony siedział
na krześle i rysował coś na jednym ze swych stolików. Postawę miał lekko
przygarbioną. Jego ręce wykonywały linijne ruchy. Rysował on nowy oręż wojenny.
Warsztat Tonyego, był duży, wręcz ogromny. Posiadał on stalowe ściany i
szklane szyby, które pokazywały obraz uśpionego, teraz gdzie nie gdzie Nowego Yorku.
Na środku pomieszczenia były stoły, przy których zazwyczaj pracował przyjaciel Stark.
Nad głowami wisiało mnóstwo podłużnych lamp sufitowych. Postawiłem zrobione
zakupy na stole z cichym brzęknięciem, lecz nawet to nie zwróciło ich uwagi na
mą osobę. Poprawiłem swe włosy, a sięgały mi one prawie pasa*. Będę
musiał je przyciąć, pomyślałem z samokrytycyzmem i oparłem się wesół o
ścianę.
Młoda, blond włosa piękność wykłócała się właśnie z przyjacielem Tonym o
coś, czego nie do końca było min dane zrozumieć.
- … Przecież to
jest nie możliwe, to nie poleci! – Krzyknęła Panna Potts. Miała na sobie czarną
sukienkę.
- To jest za duże…
Dodała po chwili młoda kobieta.
- Poleci, ale
potrzebuje mniejszej wagi i na przykład wyrzutni.. – Powiedział spokojnym tonem
przyjaciel Stark, opierając głowę na rękach. – Wystarczy trochę szrapnelu,
wiary we mnie i wojsko otrzyma broń idealną! – Krzyknął entuzjastycznie. Panna
Virginia Potts zamilkła. – Zaraz wyślę prototyp Obadiahowi. Niech na jutro
już będą gotowe pierwsze race!
- No nie wiem,
a co z ludźmi? Wiesz, jak działa szrapnel? – Westchnęła ciężko blondynka,
siadając. – Ludzie będą umierać tygodniami!
- Tak, oczywiście,
że wiem, Panno Potts. – Mruknął Tony i
oparł się wygodnie o krzesło.
- Witaj,
przyjacielu Tony i ty piękna Panno Potts, wygląda Pani dzisiejszego wieczoru
zjawiskowo! – Byłem rad z tego, że ich obu widzę.
- Dobry
wieczór, Thorze. – Uśmiechnęła się lekko Pepper.
- Siema,
siadaj…– Powiedział spokojnym tonem młodzieniec, a ja skinąłem mu głową i
usiadłem na krześle.
- Jutro
opuszczę twe domostwo z samego rana, na kilka waszych, śmiertelnych godzin… –
Oznajmiłem spokojnym tonem, uśmiechając się lekko przy tym.
- Okay… –
Uśmiechnęła się lekko Pepper.
- Uuu! Randka,
co? – Zaśmiał się Stark. Roześmiałem się cicho.
- Nie
przyjacielu Tony… – Oparłem się o fotel rozbawiony.
- Więc? –
Dopytywał.
- Zwykłe
spotkanie, przyjacielu… –Mruknąłem spokojnie.
- Dobrze, że
jesteś górą mięśni, to nie muszę się o ciebie martwić… –Zaśmiał się Tony. – Ah!
No i weź gumki…
- Tony! –
Warknęła Dziewczyna, a ja spojrzałem na nich jakby z tęczowego mostu spadli
wprost do otchłani zwanej tutaj kosmiczną.
- No, co?
Wiesz, jakbyś chciał iść do łóżka i uprawiać seks z dziewczyną.
- Ymm… Nie
jestem godzien dam z tego królestwa! Oh! „uprawiać seks”? To takie
bezpruderyjne stwierdzenie… – Uśmiechnąłem się lekko, na co Pepper głośno się
zaśmiała. Chyba zatkałem starka, bo nie odezwał się już słowem!
- Panno Potts,
czy moje ubrania zostały, wyprasowane i spakowane do walizki? – Tony wstał z
uśmieszkiem na ustach. Czasem się zastanawiam, czemu nie są razem?
- Oczywiście…
Tony podszedł do makiety i zaczął robić jakieś liczbowo-literkowe obliczenia,
chyba tak to się zwie, czyż nie?
- Idę zjeść… –
Zagrzmiałem – Przydałaby się uczta! – Krzyknąłem idąc w kierunku windy. Pepper
ruszyła za mną. – Oh! Panienka też idzie.
Młoda piękność uśmiechnęła się lekko w mym kierunku, po czym weszła do windy ze
mną.
- Oczywiście. –
Uśmiechnęła się delikatnie i pojechaliśmy na górę. Młoda piękność zaczęła robić
jadło. Mógłbym zjeść całego dzika¸ albo pieczeń!
***
Zjadłem kolacje, wziąłem kąpiel w wannie, bo tak zwali ją śmiertelni ludzie
i ruszyłem do swej komnaty. Przepasany, byłem ręcznikiem w pasie. Wyminąwszy
Tonyego, który władniesz szedł się kąpać, zauważyłem w jego oczach smutek.
Chciałem z nim pogadać, ale… No cóż…! Nie wypada, przecież paradować w samym
nakryciu na dolną partię mego ciała. Ruszyłem, więc do sypialni i ubrałem się w
bokserki, po czym zastanowiłem się przez chwilę… Iść czy nie? Chyba dam sobie
spokój… Zastanowiłem się nad tym jeszcze chwilę, po czym definitywnie
zrezygnowałem. Nie byłem typem boga, który koniecznie musiał wiedzieć wszystko,
ale z drugiej strony mógłbym mu pomóc! Ehh… Toż to jest katastrofa.
Zrezygnowany położyłem się do łoża i oparłem swą głowę o chłodną pościel.
Nie mogłem doczekać się rana… W końcu miałem spotkać się z bardzo
ciekawym człowiekiem. Nie zorientowałem się nawet kiedy zasnąłem..
***
Z samego rana… Wszak było po dwunastej, lecz dla mnie to i tak pogańska pora!
Oh… Obudziło mnie głośne przekleństwo ze strony drzwi. Tony, zaiste szykował
się już od kilku godzin do wyjścia. Ja tych kilka godzin przespałem właściwie w
najlepsze. Wstałem, usiadłem na łożu i rozejrzałem się po pomieszczeniu.
Zaspanym wzrokiem. Po chwili znów usłyszałem głośny okrzyk, ale tym razem,
jakby coś spadało! W sekundę się obudziłem i wybiegłem na korytarz łapiąc swój
mjölnir i zaatakowałem nim nieznanego mi wroga, jakim było powietrze…?
- Tony spóźnimy
się! – Krzyczała po nim Pepper. Oparłem się o barierkę, oddzielające piętro, od
zejścia na dół i pomachałem do nich, Zmęczonym wzrokiem wparywałem się w . Doszedłem do wniosku,
że Tony i Pepper powinni być na pewno parą!
Ziewnąłem i poszedłem się przebrać, bo w końcu miałem wyjść, czyż nie?
Założyłem na siebie świeże bokserki, do tego czarne spodnie i bluzę. Przez
chwilę przyglądałem się swoim dłonią. Później Tony wszedł jeszcze na chwilę,
aby sprawdzić czy ciepło się ubrałem. Po stwierdzeniu, że tak wyszedł, a ja się
zaśmiałem cicho. Ubrałem się do końca. Zabrałem swoją ciepłą kurtkę, szal i
czapkę. Nie kryłem podekscytowania, jakie kryło się na mej twarzy!
***
Do central parku przybyłem nader chyżo. Oparłem się o drzewo i obserwowałem
różnych ludzi. W pewnym momencie przypomniałem sobie, że mam 100 dolarów do
zadysponowania, na dzień dzisiejszy. Wyruszyłem, więc ze swego miejsca w
kierunku kramu zwanego przez tutejsze strony po prostu budką z jedzeniem. Udałoby
mi się to, gdyby, ktoś wahająco nie szturchnął mego ramienia. Odwróciłem się więc w stronę chłopaka, który wsparty dłońmi o drzewo, obserwował mą twarz.
- Jesteś
gromowładny? – Bardziej stwierdził, niżeli zapytał chłopięcy głosik, jednakże
zrobił to tak nie śmiało, że sam już tego nie wiedziałem! Od razu go nie
skojarzyłem. Zdjęcie tego młodzieńca było inne, niż na czacie.
Oczekiwałem kogoś… bardziej wysokiego i lekko umięśnionego, a obraz
dziecka, który stał przede mną był lekko zadziwiający. Czarne, krótkie włosy sięgające
chłopakowi krańca głowy, do tego słodkie, zielone niczym trawa oczyska, które
były we mnie wlepione. Wyglądał tak uroczo na tle śniegu, aż miało się ochotę
go pogłaskać!
- Jam jest
gromowładny, co pioruny zsyła… – Uśmiechnąłem się lekko i odsunąłem się od
drzewa. Był zarumieniony, lekko. Jeden z płatków śniegu osiadł mu swobodnie na
dłoni, którą wyciągnął w moim kierunku zaiste po to, by się przywitać. Gdy ją
chciałem złapać, on szybko schował ją, jakby ze strachem. – Hej, młody, co się
dzieje? – Zapytałem ze zdziwieniem
- T-to nic… Po prostu mi zimno..! – Szepnął czarnowłosy, ukrywając się
bardziej w swej kurtce.
- Chodź mam ochotę, na czarny, słodki napój. Nie mam pojęcia, a może nie
pamiętam, jak to ten przysmak i trunek się zwie na midgardzie, ale jestem nim
zachwycony, na tyle bym mógł go pić dniami i nocami.. – Zaśmiałem się.
- Mi-Midgard? –
Chłopak zrobił oczy, jak dwa spodki.
- Ah! Wybacz mi
mą impertynencje! – Powiedziałem spokojnie. – Me imię to Thor Odinson i
pochodzę z Asgardu… – Uśmiechnąłem się łagodnie. Chłopak spojrzał na mnie
jakbym spadł z tęczowego mostu.
- Jakoś Ci
niewierze… – Prychnął jedynie – Nazywam się Loki… I jestem Mieszkańcem ziemi. –
Czarnowłosy również się przedstawił.
- Udowodnię Ci
to, przyjacielu Loki… – Powiedziałem spokojnym tonem głosu. Po chwili chłopak
spojrzał na mnie z miną pod tytułem, „niby jak chcesz to zrobić?”. Wystawiłem
prawą dłoń w bok i po chwili przyleciał do mnie mój mjölnir. Chłopak
spoważniał. Bawiłem się nim przez chwilę przerzucając go sobie z ręki do ręki,
jakby był piórkiem.. – Spróbuj go podnieść, ale i tak jesteś z góry skazany na
porażkę… – Postawiłem młot na ziemi. Chłopak otworzył szeroko oczy, gdy
spróbował go dobyć, szarpnął nim raz, drugi, a za trzecim razem się wywrócił do
śniegu, ale w jakiś magiczny wręcz sposób śnieg go nie dotknął. Zupełnie jakby
potrafił nim... Władać? – Mówiłem Ci, że to jest niewykonalne. – Powiedziałem
spokojnym tonem, z lekkim rozbawieniem. Chłopak zrezygnował, a ja podniosłem
młot, jakby był piórem ptaka. – Jeśli
chcesz, mogę Ci trochę o sobie opowiedzieć… – Uśmiechnąłem się lekko. Chłopak skinął mi głową. Zacząłem, więc swą opowieść…
…******…
* W wersji bajkowej Thor miał długie włosy <3 (Nie wiem ile miał lat, ale wydaje mi się, że między 16-18, właśnie xD).
* W wersji bajkowej Thor miał długie włosy <3 (Nie wiem ile miał lat, ale wydaje mi się, że między 16-18, właśnie xD).
Tak bardzo pod tę notkę, czyż nie? ^^!! |
Vivcia zachwycona, a obrazek tak pod notkę, że nie mogę XD
OdpowiedzUsuńUwagi? No może taka, że ja bym Mjollnir pisała z dużej litery. W końcu to jest nazwa własna ^^
Ogólnie bardzo mi się podobało. Były momenty śmieszne i jestem pod wrażeniem, że potrafisz pisać "językiem Thora" XD
Czekam na szybki next i zapraszam do siebie. Nie jest to Thorek, ale Loki jest jednym z głównych bohaterów.
Pozdrawiam,
Vivilet
http://kazdymadrugieoblicze.blogspot.com/
Witaj ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie zabieram się do pisania długiego komentarza!
Pierwsza sprawa to to, że naprawdę mi się podobało. Jak napisała Vivilet - było zabawnie, a język Thora rozwala system ;)
Loki - 15 lat. Zapamiętane ;)
Teraz przejdę do tej strasznej części zwanej *gasi światło i zapala latarkę nakierowując ją na swą twarz* błędami!
*muzyka grozy*
1. według - pisze się razem (zbłąkana spacja)
2. 'Wszystko winą panującej dookoła mnie szaty śnieżnej rzekomo, przynoszonej na te ziemie przez Panią zimę, którą z chęcią bym poznał.' - lepiej - Wszystko było winą panującej dookoła mnie szaty śnieżnej, rzekomo przynoszonej na tą Ziemię przez Panią Zimę, którą z chęcią bym poznał.
3. 'Me kroki po drodze skierowałem do sklepu, aby zrobić szybkie zakupy.' - nie do końca jestem pewna co tutaj chciałaś napisać. Dlatego mam dwie wersje ;)
a) Me kroki skierowałem do sklepu, aby zrobić po drodze szybkie zakupy.
b) Po drodze, me kroki skierowałem do sklepu, aby zrobić szybkie zakupy.
4. 'Sam tego nie wiem, kiedy zasnąłem.' - z jednej strony zdanie jest poprawne, ale właściwie pozostała część tekstu jest pisana w czasie przeszłym - 'zastanowiłem się itp. - więc tutaj też tak powinno być. Czyli: Sam nie wiedziałem kiedy zasnąłem; albo - Nie zorientowałem się nawet kiedy zasnąłem.
5. 'Oparłem się o barierkę, oddzielające piętro, od zejścia na dół i pomachałem do nich, zmęczonym wzrokiem.' - TO jest mistrzostwo świata! Jak to przeczytałam, przez dobre parę minut nie mogłam się uspokoić ;) Powiedz mi - jak on mógł im pomachać zmęczonym wzrokiem? Genialne ;)
6. 'Do central parku przybyłem nader chyżo. ' - hehehehe (tu nic nie jest źle - po prostu mi się bardzo to zdanie podoba i chciałam je wyróżnić ;)
7. 'Odwróciłem się, więc w stronę chłopaka, który wsparty o drzewo, na dłoniach obserwował mą twarz.' - Odwróciłem się więc w stronę chłopaka, który wsparty dłońmi o drzewo, obserwował mą twarz.
8. pogłaskać - razem
9. nie wierze - oddzielnie
10. mieszkaniec Ziemi - z wielkiej litery, bo tutaj to nazwa planety, jak przypuszczam
Uffff, dobra to chyba tyle. Oczywiście masa przecinków w złych miejscach. Jednak tym wolę się nie zajmować - wiem, że sama mam problemy z interpunkcją ;)
*muzyka grozy ustała*
*światło też włączone*
Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła. To opowiadanie jest naprawdę dobre. Nie pisałabym tyle gdyby było inaczej. A, że mam czas i mi się nudzi ;)
No nic, czekam na kolejny rozdział. Jestem bardzo ciekawa jak to rozwiniesz. Już samo to, że to opowiadanie napisane jest z innej perspektywy jest plusem. No i oczywiście umieszczenie naszych bohaterów w innych okolicznościach ;>
Naprawdę robi się interesująco.
Ja zazwyczaj nie czytam takich połączeń jak Thor x Loki. Jednak zrobię wyjątek, bo to opowiadanie ( jeśli chodzi o pisarską stronę) jest dobrze rokujące ;)
Co mogę jeszcze napisać? Już się tak rozpisałam, że pewnie nawet nie chce się Wam tego czytać haha ;)
A, i dziękuję za komentarz u mnie ^.^
PS. Jakbym w tym komentarzu zrobiła błąd to przepraszam ( taaak hipokryzja pierwsza klasa, wiem : )
Pozdrawiam,
Błękitna
Hahaha! ! Nie no kobieto zniszczylas system xD! Epickie xD
OdpowiedzUsuńSiemaneczko trafiłam tu przypadkiem i nie żałuje.Zwykle jestem strasznie wybredna i nie czytam byle czego,Gratulacje! zainteresowałaś Dr.House'a ;D będę wpadać częściej ale tak że w wolnym czasie zapraszam do siebie c; http://asgards-mirror-everybody-lies.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń