wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział: 4. - Zamknięty w klatce..

Tak następie część 3:
Kushina: *Wpada do pokoju i patrzy rozbawiona po tłumie* *Puka w mikrofon* Eghmmm! *Mruży oczy* Spokój ^^""! *Mówi bardzo spokojnym tonem*
Vivlet: Hej, liczymy na ciebie! ^^!
Żona Madary: Nam mi <3
Błękitna: Szkoda, że nie piszesz Thorki, ale i tak mi się strasznie podoba twoje opowiadanie o.o! Loki ma piętnaście lat <3 - w "bohaterowie:" masz informacje.. xD
Czy ja o czymś nie zapomniałam? *Myśli*! Umm!! Chyba nie xD!


Ah! No fakt *o*. Liczę na krytykę xD, bo mam wrażenie, że ten rozdział jest cholerną klapą o.o!!
Dobra.. Pozdrawiam :3..

Rozdział: 4.

Po zamknięciu kafejki, ruszyłem w stronę Stark Tower. Pogoda, była w miarę ładna. Śnieg nie prószył już od kilku godzin, ale i tak we dług mnie pogoda była paskudna. Wszystko było winą panującej dookoła mnie szaty śnieżnej, rzekomo przynoszonej na tą Ziemię przez Panią Zimę, którą z chęcią bym poznał. Temperatura jednak się różniła od tej na Jötunheimr. Była dużo wyższa, ale i tak musiałem narzucać na swe ciało wierzchnie okrycie.
Me kroki po drodze skierowałem do sklepu, aby zrobić szybkie zakupy. Panna Potts prosiła, abym je zrobił, a jak wiadomo damie się nigdy nie odmawia! Po zakończeniu robienia tej midgardzkiej przyjemności i zakupie wszystkich artykułów spożywczych wróciłem do domostwa mego przyjaciela.
Wszedłem do wieży, a następnie do windy. JARVIS 2.0.958 BETA*, odezwał się do mnie radośnie, ale zarazem lekko skrzekliwie. Skrzywiłem się delikatnie, bo głos był naprawdę nie przyjemny dla mych uszu.
-          Witaj Panie Thor, Sir siedzi w swoim warsztacie… Jest z nim Panna Potts… Zabrać tam Pana? – Uśmiechnąłem się lekko i skinąłem mu głową. Winda była przeźroczysta, więc spokojnie mogłem obserwować obraz Nowego Yorku. W nocy był on piękny… Naprawdę!
- Tak… – Odezwałem się spokojnym tonem, gdy Jarvis nie zareagował na skinięcie mej głowy.
Po chwili, więc zjechałem szklaną puszką na dół. Przyjaciel Tony siedział na krześle i rysował coś na jednym ze swych stolików. Postawę miał lekko przygarbioną. Jego ręce wykonywały linijne ruchy. Rysował on nowy oręż wojenny.
Warsztat Tonyego, był duży, wręcz ogromny. Posiadał on stalowe ściany i szklane szyby, które pokazywały obraz uśpionego, teraz gdzie nie gdzie Nowego Yorku. Na środku pomieszczenia były stoły, przy których zazwyczaj pracował przyjaciel Stark. Nad głowami wisiało mnóstwo podłużnych lamp sufitowych. Postawiłem zrobione zakupy na stole z cichym brzęknięciem, lecz nawet to nie zwróciło ich uwagi na mą osobę. Poprawiłem swe włosy, a sięgały mi one prawie pasa*.  Będę musiał je przyciąć, pomyślałem z samokrytycyzmem i oparłem się wesół o ścianę.
Młoda, blond włosa piękność wykłócała się właśnie z przyjacielem Tonym o coś, czego nie do końca było min dane zrozumieć.
- … Przecież to jest nie możliwe, to nie poleci! – Krzyknęła Panna Potts. Miała na sobie czarną sukienkę.
- To jest za duże… Dodała po chwili młoda kobieta.
- Poleci, ale potrzebuje mniejszej wagi i na przykład wyrzutni.. – Powiedział spokojnym tonem przyjaciel Stark, opierając głowę na rękach. – Wystarczy trochę szrapnelu, wiary we mnie i wojsko otrzyma broń idealną! – Krzyknął entuzjastycznie. Panna Virginia Potts zamilkła. – Zaraz wyślę prototyp Obadiahowi. Niech na jutro już będą gotowe pierwsze race!
- No nie wiem, a co z ludźmi? Wiesz, jak działa szrapnel? – Westchnęła ciężko blondynka, siadając. – Ludzie będą umierać tygodniami!
- Tak, oczywiście, że wiem, Panno Potts. –  Mruknął Tony i oparł się wygodnie o krzesło.
- Witaj, przyjacielu Tony i ty piękna Panno Potts, wygląda Pani dzisiejszego wieczoru zjawiskowo! – Byłem rad z tego, że ich obu widzę.
- Dobry wieczór, Thorze. – Uśmiechnęła się lekko Pepper.
- Siema, siadaj…– Powiedział spokojnym tonem młodzieniec, a ja skinąłem mu głową i usiadłem na krześle.
- Jutro opuszczę twe domostwo z samego rana, na kilka waszych, śmiertelnych godzin… – Oznajmiłem spokojnym tonem, uśmiechając się lekko przy tym.
- Okay… – Uśmiechnęła się lekko Pepper.
- Uuu! Randka, co? – Zaśmiał się Stark. Roześmiałem się cicho.
- Nie przyjacielu Tony… – Oparłem się o fotel rozbawiony.
- Więc? – Dopytywał.
- Zwykłe spotkanie, przyjacielu… –Mruknąłem spokojnie.
- Dobrze, że jesteś górą mięśni, to nie muszę się o ciebie martwić… –Zaśmiał się Tony. – Ah! No i weź gumki…
- Tony! – Warknęła Dziewczyna, a ja spojrzałem na nich jakby z tęczowego mostu spadli wprost do otchłani zwanej tutaj kosmiczną.
- No, co? Wiesz, jakbyś chciał iść do łóżka i uprawiać seks z dziewczyną.
- Ymm… Nie jestem godzien dam z tego królestwa! Oh! „uprawiać seks”? To takie bezpruderyjne stwierdzenie… – Uśmiechnąłem się lekko, na co Pepper głośno się zaśmiała. Chyba zatkałem starka, bo nie odezwał się już słowem!
- Panno Potts, czy moje ubrania zostały, wyprasowane i spakowane do walizki? – Tony wstał z uśmieszkiem na ustach. Czasem się zastanawiam, czemu nie są razem?
- Oczywiście…
Tony podszedł do makiety i zaczął robić jakieś liczbowo-literkowe obliczenia, chyba tak to się zwie, czyż nie?
- Idę zjeść… – Zagrzmiałem – Przydałaby się uczta! – Krzyknąłem idąc w kierunku windy. Pepper ruszyła za mną. – Oh! Panienka też idzie.
            Młoda piękność uśmiechnęła się lekko w mym kierunku, po czym weszła do windy ze mną.
- Oczywiście. – Uśmiechnęła się delikatnie i pojechaliśmy na górę. Młoda piękność zaczęła robić jadło. Mógłbym zjeść całego dzika¸ albo pieczeń!
***
Zjadłem kolacje, wziąłem kąpiel w wannie, bo tak zwali ją śmiertelni ludzie i ruszyłem do swej komnaty. Przepasany, byłem ręcznikiem w pasie. Wyminąwszy Tonyego, który władniesz szedł się kąpać, zauważyłem w jego oczach smutek. Chciałem z nim pogadać, ale… No cóż…! Nie wypada, przecież paradować w samym nakryciu na dolną partię mego ciała. Ruszyłem, więc do sypialni i ubrałem się w bokserki, po czym zastanowiłem się przez chwilę… Iść czy nie? Chyba dam sobie spokój… Zastanowiłem się nad tym jeszcze chwilę, po czym definitywnie zrezygnowałem. Nie byłem typem boga, który koniecznie musiał wiedzieć wszystko, ale z drugiej strony mógłbym mu pomóc! Ehh… Toż to jest katastrofa.
Zrezygnowany położyłem się do łoża i oparłem swą głowę o chłodną pościel.  Nie mogłem doczekać się rana… W końcu miałem spotkać się z bardzo ciekawym człowiekiem. Nie zorientowałem się nawet kiedy zasnąłem..
***
            Z samego rana… Wszak było po dwunastej, lecz dla mnie to i tak pogańska pora! Oh… Obudziło mnie głośne przekleństwo ze strony drzwi. Tony, zaiste szykował się już od kilku godzin do wyjścia. Ja tych kilka godzin przespałem właściwie w najlepsze. Wstałem, usiadłem na łożu i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Zaspanym wzrokiem. Po chwili znów usłyszałem głośny okrzyk, ale tym razem, jakby coś spadało! W sekundę się obudziłem i wybiegłem na korytarz łapiąc swój mjölnir i zaatakowałem nim nieznanego mi wroga, jakim było powietrze…?
- Tony spóźnimy się! – Krzyczała po nim Pepper. Oparłem się o barierkę, oddzielające piętro, od zejścia na dół i pomachałem do nich, Zmęczonym wzrokiem wparywałem się w . Doszedłem do wniosku, że Tony i Pepper powinni być na pewno parą!
            Ziewnąłem i poszedłem się przebrać, bo w końcu miałem wyjść, czyż nie? Założyłem na siebie świeże bokserki, do tego czarne spodnie i bluzę. Przez chwilę przyglądałem się swoim dłonią. Później Tony wszedł jeszcze na chwilę, aby sprawdzić czy ciepło się ubrałem. Po stwierdzeniu, że tak wyszedł, a ja się zaśmiałem cicho. Ubrałem się do końca. Zabrałem swoją ciepłą kurtkę, szal i czapkę. Nie kryłem podekscytowania, jakie kryło się na mej twarzy!
***
            Do central parku przybyłem nader chyżo. Oparłem się o drzewo i obserwowałem różnych ludzi. W pewnym momencie przypomniałem sobie, że mam 100 dolarów do zadysponowania, na dzień dzisiejszy. Wyruszyłem, więc ze swego miejsca w kierunku kramu zwanego przez tutejsze strony po prostu budką z jedzeniem. Udałoby mi się to, gdyby, ktoś wahająco nie szturchnął mego ramienia.  Odwróciłem się więc w stronę chłopaka, który wsparty dłońmi o drzewo, obserwował mą twarz.
- Jesteś gromowładny? – Bardziej stwierdził, niżeli zapytał chłopięcy głosik, jednakże zrobił to tak nie śmiało, że sam już tego nie wiedziałem! Od razu go nie skojarzyłem. Zdjęcie tego młodzieńca było inne, niż na czacie.
Oczekiwałem kogoś… bardziej wysokiego i lekko umięśnionego, a obraz dziecka, który stał przede mną był lekko zadziwiający. Czarne, krótkie włosy sięgające chłopakowi krańca głowy, do tego słodkie, zielone niczym trawa oczyska, które były we mnie wlepione. Wyglądał tak uroczo na tle śniegu, aż miało się ochotę go pogłaskać!
- Jam jest gromowładny, co pioruny zsyła… – Uśmiechnąłem się lekko i odsunąłem się od drzewa. Był zarumieniony, lekko. Jeden z płatków śniegu osiadł mu swobodnie na dłoni, którą wyciągnął w moim kierunku zaiste po to, by się przywitać. Gdy ją chciałem złapać, on szybko schował ją, jakby ze strachem. – Hej, młody, co się dzieje? – Zapytałem ze zdziwieniem
- T-to nic… Po prostu mi zimno..! – Szepnął czarnowłosy, ukrywając się bardziej w swej kurtce.
- Chodź mam ochotę, na czarny, słodki napój. Nie mam pojęcia, a może nie pamiętam, jak to ten przysmak i trunek się zwie na midgardzie, ale jestem nim zachwycony, na tyle bym mógł go pić dniami i nocami.. – Zaśmiałem się.
- Mi-Midgard? – Chłopak zrobił oczy, jak dwa spodki.
- Ah! Wybacz mi mą impertynencje! – Powiedziałem spokojnie. – Me imię to Thor Odinson i pochodzę z Asgardu… – Uśmiechnąłem się łagodnie. Chłopak spojrzał na mnie jakbym spadł z tęczowego mostu.
- Jakoś Ci niewierze… – Prychnął jedynie – Nazywam się Loki… I jestem Mieszkańcem ziemi. – Czarnowłosy również się przedstawił.
- Udowodnię Ci to, przyjacielu Loki… – Powiedziałem spokojnym tonem głosu. Po chwili chłopak spojrzał na mnie z miną pod tytułem, „niby jak chcesz to zrobić?”. Wystawiłem prawą dłoń w bok i po chwili przyleciał do mnie mój mjölnir. Chłopak spoważniał. Bawiłem się nim przez chwilę przerzucając go sobie z ręki do ręki, jakby był piórkiem.. – Spróbuj go podnieść, ale i tak jesteś z góry skazany na porażkę… – Postawiłem młot na ziemi. Chłopak otworzył szeroko oczy, gdy spróbował go dobyć, szarpnął nim raz, drugi, a za trzecim razem się wywrócił do śniegu, ale w jakiś magiczny wręcz sposób śnieg go nie dotknął. Zupełnie jakby potrafił nim... Władać? – Mówiłem Ci, że to jest niewykonalne. – Powiedziałem spokojnym tonem, z lekkim rozbawieniem. Chłopak zrezygnował, a ja podniosłem młot, jakby był piórem ptaka. –  Jeśli chcesz, mogę Ci trochę o sobie opowiedzieć… – Uśmiechnąłem się lekko. Chłopak skinął mi głową. Zacząłem, więc swą opowieść…
…******…

* W wersji bajkowej Thor miał długie włosy <3 (Nie wiem ile miał lat, ale wydaje mi się, że między 16-18, właśnie xD).
Tak bardzo pod tę notkę, czyż nie? ^^!!

4 komentarze:

  1. Vivcia zachwycona, a obrazek tak pod notkę, że nie mogę XD
    Uwagi? No może taka, że ja bym Mjollnir pisała z dużej litery. W końcu to jest nazwa własna ^^
    Ogólnie bardzo mi się podobało. Były momenty śmieszne i jestem pod wrażeniem, że potrafisz pisać "językiem Thora" XD
    Czekam na szybki next i zapraszam do siebie. Nie jest to Thorek, ale Loki jest jednym z głównych bohaterów.

    Pozdrawiam,
    Vivilet

    http://kazdymadrugieoblicze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj ;)

    W takim razie zabieram się do pisania długiego komentarza!


    Pierwsza sprawa to to, że naprawdę mi się podobało. Jak napisała Vivilet - było zabawnie, a język Thora rozwala system ;)
    Loki - 15 lat. Zapamiętane ;)

    Teraz przejdę do tej strasznej części zwanej *gasi światło i zapala latarkę nakierowując ją na swą twarz* błędami!

    *muzyka grozy*

    1. według - pisze się razem (zbłąkana spacja)
    2. 'Wszystko winą panującej dookoła mnie szaty śnieżnej rzekomo, przynoszonej na te ziemie przez Panią zimę, którą z chęcią bym poznał.' - lepiej - Wszystko było winą panującej dookoła mnie szaty śnieżnej, rzekomo przynoszonej na tą Ziemię przez Panią Zimę, którą z chęcią bym poznał.
    3. 'Me kroki po drodze skierowałem do sklepu, aby zrobić szybkie zakupy.' - nie do końca jestem pewna co tutaj chciałaś napisać. Dlatego mam dwie wersje ;)
    a) Me kroki skierowałem do sklepu, aby zrobić po drodze szybkie zakupy.
    b) Po drodze, me kroki skierowałem do sklepu, aby zrobić szybkie zakupy.

    4. 'Sam tego nie wiem, kiedy zasnąłem.' - z jednej strony zdanie jest poprawne, ale właściwie pozostała część tekstu jest pisana w czasie przeszłym - 'zastanowiłem się itp. - więc tutaj też tak powinno być. Czyli: Sam nie wiedziałem kiedy zasnąłem; albo - Nie zorientowałem się nawet kiedy zasnąłem.

    5. 'Oparłem się o barierkę, oddzielające piętro, od zejścia na dół i pomachałem do nich, zmęczonym wzrokiem.' - TO jest mistrzostwo świata! Jak to przeczytałam, przez dobre parę minut nie mogłam się uspokoić ;) Powiedz mi - jak on mógł im pomachać zmęczonym wzrokiem? Genialne ;)
    6. 'Do central parku przybyłem nader chyżo. ' - hehehehe (tu nic nie jest źle - po prostu mi się bardzo to zdanie podoba i chciałam je wyróżnić ;)

    7. 'Odwróciłem się, więc w stronę chłopaka, który wsparty o drzewo, na dłoniach obserwował mą twarz.' - Odwróciłem się więc w stronę chłopaka, który wsparty dłońmi o drzewo, obserwował mą twarz.

    8. pogłaskać - razem
    9. nie wierze - oddzielnie
    10. mieszkaniec Ziemi - z wielkiej litery, bo tutaj to nazwa planety, jak przypuszczam


    Uffff, dobra to chyba tyle. Oczywiście masa przecinków w złych miejscach. Jednak tym wolę się nie zajmować - wiem, że sama mam problemy z interpunkcją ;)

    *muzyka grozy ustała*


    *światło też włączone*


    Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła. To opowiadanie jest naprawdę dobre. Nie pisałabym tyle gdyby było inaczej. A, że mam czas i mi się nudzi ;)

    No nic, czekam na kolejny rozdział. Jestem bardzo ciekawa jak to rozwiniesz. Już samo to, że to opowiadanie napisane jest z innej perspektywy jest plusem. No i oczywiście umieszczenie naszych bohaterów w innych okolicznościach ;>

    Naprawdę robi się interesująco.
    Ja zazwyczaj nie czytam takich połączeń jak Thor x Loki. Jednak zrobię wyjątek, bo to opowiadanie ( jeśli chodzi o pisarską stronę) jest dobrze rokujące ;)

    Co mogę jeszcze napisać? Już się tak rozpisałam, że pewnie nawet nie chce się Wam tego czytać haha ;)

    A, i dziękuję za komentarz u mnie ^.^



    PS. Jakbym w tym komentarzu zrobiła błąd to przepraszam ( taaak hipokryzja pierwsza klasa, wiem : )

    Pozdrawiam,
    Błękitna

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha! ! Nie no kobieto zniszczylas system xD! Epickie xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Siemaneczko trafiłam tu przypadkiem i nie żałuje.Zwykle jestem strasznie wybredna i nie czytam byle czego,Gratulacje! zainteresowałaś Dr.House'a ;D będę wpadać częściej ale tak że w wolnym czasie zapraszam do siebie c; http://asgards-mirror-everybody-lies.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy:

Łączna liczba wyświetleń