Thor: *Szuka czegoś w
śmietniku*
Loki: A ty, czego tam
szukasz? Kondomów?
Thor: *Marszczy brwi*
Niee! Pff!!! Ah! Bracie, może ty wiesz, gdzie jest autorka? *Nadzieja w
głosie!*
Loki: Nie, nie wiem
*smutna mina*, a co? Spierdoliła?
Thor: *Podnosi mini kamyk
i nawołuję ^ ^””””* Kushinaaaa!!
Loki: Ty to jednak
głupi jesteś… *Pac Thora gazetą w czoło ^^””!* *Wskazuje na komputer* I kto,
odpowie na te wszystkie komentarze?
Thor: To może my?
Loki: To ja pójdę po
Starka!
Thor: Nie wierzysz we
mnie?! Oh! Jak możesz? Będę płakał T_T!
Loki: Oh! Wierzę w
ciebie, ale ostatnie twoje spotkanie z komputerem wyglądało na zasadzie ty go
dotknąłeś, a ten zrobił jeb-ciul-dup!
Thor: *Dotyka palcem klawiatury
laptopa, a ten robił krótkie zwarcie!*
Loki: STARK! *Wrzask*
Tony: Jestem…!
Loki: Thor zepsuł
kompaa! T_T *Zaczyna płakać*
Tony: Znowu! *Wzdycha* Hmm…
Dobra, ten wam zabieram, a dam tu identyczny ^^”!
Thor: Ale… Chcemy
odpowiedzieć na pytania T_T!
Loki: No właśnie T_T!
Tony: *Myśli* No dobra…
*Mija pół godziny*
Tony: To… To!! To
żyję…! *Śmiech szaleńca*
Loki: To pisz!
Tony: No dobra ^^
Tony: No dobra ^^
Viv: Zabijesz Kushinę po tym rozdziale <3!
Acheza: Oj… Ten rozdział Ci się nie spodoba…!!
Lupin: Eeee…! O_O””! CO?! XD
Żona Madary: Huumm… *Milczy^^* Bądź dumna z niej?
Roxa: Masz buziaka!! Łahahaha, ale od Starka!
*Łapię mdlejącą dziewczynę, haha ^^:*
Błękitna: W jakim sensie?
PYTANIE DO WAS: Jak myślicie, co się stało? :D!
Rozdział:
5. – Czarne pióro…
Trudne decyzje…
Trudne decyzje…
Loki
dotknął skroni, lecząc ból głowy. Jego czar rozszedł się również po kościach,
lecząc obolałe miejsca. Mężczyzna drgnął lekko i spojrzał na Kapitana Amerykę
nie pewnie i pytająco.
- Porozmawiać?
O czym? – Zapytał niespokojnym tonem głosu i spojrzał w oczy Stevowi. Posadził
córeczkę na sofie, obok siebie. Uśmiechnął się do niej łagodnie i szepnął ciche
„Kocham Cię…”. Ta pisnęła radośnie i oparła twarz o ramię ojca. Była bardzo
szczęśliwa, że może być z nim. Było jej smutno i szkoda, że niema mamy, ale
szybko o tym zapominała, bo miała jeszcze jego. Kochała ojca, nader wszystko i
nigdy by go nikomu nie dała skrzywdzić. Miała na sobie czarną koszulkę w
zielone malutkie kwiatuszki i zielone spodenki. Rogers jej je pewnie kupił. Jej
czarne włoski przysłoniły jej niebieskie, piękne oczęta, które Loki tak bardzo
kochał u swojej świętej Pamięci żony.
- Powiem
Ci, jak wyjdziemy, bo nie będą to miłe wieści… – Powiedział smętnie blondyn
patrząc w zielone oczy należące do Lokiego. Ten westchnął i wstał z kanapy,
ruszając za Kapitanem Ameryką, który wyszedł już z pokoju na korytarz.
Loki
oparł się o ścianę i westchnął ciężko. Głowa dalej go bolała, a myśli
oscylowały w nieco innym kierunku niż „głupia gadka Rogersa” na jakiś
irracjonalny temat, jak na przykład, co on tutaj robi czy nawet czy to świat
się kończy czy Loki przekroczył właśnie siedzibę ludzi, których z całego swojego
serca nienawidzi. Czarnowłosy westchnął
ciężko i zamknął oczy. Starał się przypomnieć sobie, co zaszło między nim a Thorem,
oprócz pocałunku. Bał się tego, co mogło między nimi dojść. Mężczyzna westchnął
ciężko.
- Domyślam
się, o czym będziesz marudził śmiertelniku … – Mruknął cicho zielonooki. Minął
ich zdziwiony Thor, który niósł właśnie dla czarnowłosego leki na ból głowy,
widać było, że blondyn się martwi, o brata!. Loki westchnął cicho. – Mów… –
Powiedział zimnym tonem patrząc swoimi oczami na mężczyznę, gdy Thor poszedł do
pokoju.
- Chodzi
o… – Zamilkł na chwilę. Zastanawiał się, jak zacząć ten, zapewne drażliwy dla
Boga Kłamstw, temat. Nie wiedział, na litość boską jak ma się za to zabrać.
Loki
poczuł coś na wzór zainteresowania. Jeszcze nigdy nie widział, jak Kapitan
Ameryka, zwany również Stevem Rogersem zastanawia się. Loki nawet uraczył
zwrócenie swoich oczu na rozmówcę, którym był blondyn. W tym momencie
zielonooki wyobraził sobie, jak Steve myśli o podrywie i przerwał tę głupią
ciszę.
- Wiesz,
w „tych” sprawach to raczej nie do mnie. Stark Ci w tym powinien pomóc. –
Rzucił rozbawiony, a Steve spojrzał na niego wytrącony z zamyślenia.
- Ale ja nie miałem na myśli rozmowy o TYM… –
Zarumienił się nieco zbyt mocno . – Rozmowy o pszczółkach i kwiatuszkach miałem już z
Tonym… – Mruknął zawstydzając się jeszcze bardziej.
- To,
o co chodzi Kapitanie, mój Kapitanie? – Zapytał Loki, patrząc przenikliwie w
oczy blondyna.
- Chodzi o Hel… Słuchaj byłem z nią w parku, gdy
szliśmy w kierunku placu zabaw. Nagle powiedziała, że widzi samotną duszę, po czym biegiem
podbiegła do jakieś ławki i… I!…– Steve zamilkł na chwilę. – I z jej ciałem
stało się coś dziwnego… Wyglądało to, jakby jedną połowę jej ciała otoczyły
robaki, które wyjadły jej skórę. Zostały na niej tylko mięśnie i gdzieniegdzie
kości. Dobrze, że była ubrana, bo wiesz... – Steve zamilkł na kilka sekund – Ludzie by wrzeszczeli ze strachu… – Mruknął
cicho. – Trwało to tylko chwilę, ale było to przerażające…
Loki
zamarł, nie wiedząc, co ma odpowiedzieć.
- Ale… – Odezwał się w końcu odklejając się od
ściany. – To nie możliwe! – Krzyknął, a do oczu napłynęły mu łzy. Thor wyszedł
z salonu, gdzie pewnie towarzyszył Hel w oglądaniu bajki. W ręce miał szklankę
z wodą i dwie tabletki.
- Proszę… – Powiedział spokojnie Bóg, podając mu leki i coś do
popicia. Loki znów był smutny. – Co się
stało? – Loki podniósł głowę i spojrzał na Thora.
- Ona… – Szepnął – staję się Panią umarłych. –
Dokończył cicho i smutno Loki. – Będę ją musiał zabrać do Niflheim.
Usłyszeli
huk w salonie. Hel krzyknęła, a Loki natychmiastowo pobiegł tam. Dusza Amory
wydostała się z zamrożonego posągu. Jej duch zaczął krążyć przy hel, a ta
zamieniła się w panią umarłych. Wyglądała tak samo, jak opisywał ją Rogers.
- O
tym mówiłem… Hel zamieniła się w to, coś i zjadła duszę, którą widziałem
dopiero w momencie, w którym ona ją zaczęła zjadać!
Dziewczynka otworzyła usta i zaczęła mówić dwu-głosem:
- To
nie twój czas, wróć do twego ciała… –. Amora, rozpłakała się, i pokręciła
głową. Błagała ją? Thor spojrzał z żalem na Amore.
- Loki
zrób coś…! – Poprosił Thor, prawie rozpaczliwie.
- Ja
nie mogę decydować o śmierci, tylko ona… I chyba już jest czas, żebym dał jej
całą moc… Ale to nie może odbyć się tutaj… – Szepnął cicho Loki. – To będzie
najtrudniejsza decyzja w moim życiu..
Thor
objął delikatnie. Znów poczuł smutek, jakby od tego zależało dalsze jego własne
egzystowanie.
Hel
po chwili się uspokoiła. Ciało Amory poruszyło się w bólu i uderzyło w lodowym
posągu kilka razy. Loki natychmiastowo ją rozmroził. Kobieta osunęła się na
ziemie. Czuła, jak zimno i chłód rozchodzi się nieprzyjemnie po jej ciele w
bardzo nie przyjemny sposób.
- On
was zniszczy i zabiję… – Jej oczy zrobiły się puste i matowe. Łzy poleciały po
jej policzkach. – Dlaczego mnie nie zabrałaś?! – Zapytała płaczliwym tonem.
Dziewczynka wróciła do swojej normalnej postaci. Była wystraszona i nie miała pojęcia, co się stało. Spojrzała na mężczyznę, drżąc
na ciele. Czarnowłosy wziął ją na ręce. Mała rozpłakała się, a ten ją przytulił bardzo
delikatnie.
- Ciii…
– Szepnął. – Thor, weź naszą blondwłosą czarodziejkę do Odyna. – Rzucił cicho
Loki, patrząc bratu w oczy. Thor westchnął ciężko. Szarpnął delikatnie ciało
dziewczyny do góry, a ta wstała drżąc na ciele.
- Wiesz,
co robisz? – Zapytał Thor czarnowłosego widząc, że ten otwiera portal.
- Nie
wiem, Thor… Ja już nic nie wiem… – Powiedział zaciskając zęby na wardze.
- Możemy
ujarzmić tę moc i… – Zaczął Tony.
- Nie!
–Prychnął głośno czarnowłosy. – I co? „Będziemy ją mieli na specjalne użycia”?
To chciałeś powiedzieć Stark! To moje dziecko, jest Panią Śmierci, muszę ją
zabrać, aby uchronić ją głównie przed spojrzeniem tego jednookiego dyrektorka
tarczy… – Burknął. – Ona nie jest eksperymentem, do zabawy nad ludźmi. Obaj
wiemy, jakby to się skończyło! Fury by ją mi zabrał i wsadził do celi tak jak
mnie. Głównie za to, że ukrywałem taką „wspaniałą” moc przed nimi!
Loki
wiedział, że to będzie najlepsze rozwiązanie, jak i miał świadomość tego, że
jego słodka malutka Hel, go za to znienawidzi. Podszedł do portalu, w którym
otworzył się świat. Niflheim. Mężczyzna westchnął cicho. Nie mógł przecież
pozwolić na to, żeby S.H.I.E.L.D., dorwał ją i jego. Już chciał przejść z Hel na
rękach, gdy nagle, odezwał się Ironman:
- Będziesz
potrzebował pomocy? – Zapytał nagle Stark, łapiąc Lokiego za ramię. – Bo wiesz
my, mamy kilka dodatkowych sypialni, jakbyś chciał, to zawsze możesz się tu
przenieść?
- Nie
Stark, wielkie dzięki… – Powiedział chłodno czarnowłosy. – Nie potrzebuje
waszej litości, a pieniędzy mam bardzo dużo!
- Tylko, że to nie jest litość, a zwykła
chęć niesienia pomocy, Panie Laufeyson… – Mruknął Stark. – Chcemy Ci pomóc. Ale
jak tam sobie chcesz; Jak będziesz gotowy, to daj znać… – Dokończył spokojnym,
wyważonym tonem głosu. – Avengersi, na pewno Cię przyjmą…
Loki
prychną coś, zapewne obraźliwego i ruszył z dziewczynką na rękach do portalu.
***
Po
przekroczeniu portalu i ułożeniu swej córki na ziemi. Loki oddał jej całą moc, a ta urosła. Wyglądała jakby miała siedemnaście lat. Ciało teraz już nastolatki nabrało ohydnych barw. Miała odcień zgniłej zieleni. Loki rozpłakał się, a łzy
uleczyły jej ciało, lecz tylko do połowy. Ta pierwsza część miała być od
władania złymi duszami, druga, od tych dobrych duszyczek.
- Wasza Pani i przybyła! – Ryknął Loki,
a spod jego stóp wyłoniły się wszelkie dusze i duszyczki. – Nie macie prawa jej
krzywdzić! – Wrzasnął. Dziewczynka otworzyła oczy i pisnęła, ze łzami w swoich
oczach.
- Tatusiu, proszę nie zostawiaj mnie
będę grzeczna! Tatusiuu!
Po
policzku mężczyzny spłynęły łzy. Loki wyczarował jej mały ogródek. W nim była
ławka, kwiaty i kilka drzew z owocami. Ogród był od dzielony od reszty świata,
więc Hel będzie mogła się tam ukryć.
- Tylko tutaj możesz być bezpieczna… –
Szepnął. – Pamiętasz? – Zapytał z uśmiechem dotykając ziemi robiąc w niej
dziurę, która miała zapełnić się czystą źródlaną wodą. – Opowiadałem Ci zanim
mamusia umarła, bajkę jak Królowa Umarłych staje się piękną kobietą?
- Pamiętam… – Szepnęła smutno obserwując
swoją twarzyczkę, w wodzie. Była straszna, ale Hel wiedziała, że należy do
niej. Spojrzała na ojca, któremu włosy opadły
na twarz przysłaniając ją. Nie chciał, żeby Hel wiedziała, że ten będzie musiał ją okłamać.
- A pamiętasz, jak ludzie zareagowali na
nią?
- Bali się jej tatusiu i chcieli ją
zabić i… I… – Dziewczynka rozejrzała się po miejscu i poczuła piękny zapach
konwalii i róż. – Pani umarłych uciekła z ziemi do Niflheimu… – Dokończyła
siadając na trawie. Loki wyczarował jej również dwóch sługusów; nazywając ich
Leniuchem i Spóźnialską*. Loki ukrył w
cieniu siedzibę, która miała się jej ukazać, gdy dziewczynka ukończy kolejny
rok i nazwał ją Sleetcold. W środku ukrył on stół „głód” i łoże śmierci.
Loki
zacisnął dłoń w pięść, a gdy ją otworzy wyleciały z niej motyle.
- Bardzo dobrze, a teraz zobacz, ty
jesteś Panią Umarłych. Możesz sprawić, że duszę, tych ludzi będą tutaj
szczęśliwe… – Uśmiechnął się, lecz to było kłamstwo. Tak naprawdę zielonooki
wiedział, że jego kochana córeczka go znienawidzi. Za Asgardzki rok ten świat
zniknie i będzie zupełnie inny, a jego córeczka będzie czekać na jego śmierć z
radością.
- Twoja mama tutaj jest… Jeśli ją sobie wyobrazisz, to przyjdzie
to ciebie i będziesz mogła się z nią bawić… – Szepnął wesoło, chociaż tak
naprawdę był strasznie smutny! Sam chciał zobaczyć żonę. Nie mógł, bo wiedział,
że będzie chciał zostać tutaj na zawsze, a Odyn odebrałby mu pewnie, to co
kocha, nawet tutaj.
Będziesz cierpiał Loki, rzekł mu Odyn,
kiedy Loki dowiedział się kim jest, wyczytawszy te informacje z bardzo starej
księgi, którą znalazł w dziele zakazanych ksiąg setki lat temu. I Loki cierpiał. Najpierw śmierć
Friggi, – którą niesamowicie przeżył, – teraz żona, a na końcu jeszcze musiał oddać
swoje dziecko. Co jeszcze go spotka?
Dziewczynka
zaczęła bawić się z motylem. Hel będzie mogła tutaj egzystować na wieczność.
Loki otworzył cicho portal i przemknął przez niego od razu wpadając w ramiona
swego brata.
Thor
spojrzał na czarnowłosego ze smutkiem. Wszyscy go zostawiają, a teraz nawet
jego córeczka okazała się być jakby martwa. Silne ramiona objęły go w uścisku i
poczęły gładzić po plecach. Loki ukrył się w ramionach Thora i zacisnął zęby na
wardze.
- Płacz,
bracie płacz… – Szepnął cicho Thor. I Loki płakał. Płakał głośno i żałośnie.
***
Loki
miał doła i nikt nie wiedział jak mu pomóc. Ubzdurał sobie, że przynosi pecha i
nie wychodził z domu, już czwarty tydzień. Z nikim nie chciał utrzymywać
kontaktu. Na jego skrzynce mailowej przyszło już chyba z milion powiadomień od
Starka z zapytaniem czy ten żyję. Thor koczował na trawniku, przed drzwiami
Boga oszustw już drugi tydzień, z przerwami, na sen, posiłek oraz kąpiele.
- Loki, bracie! – Krzyczał zrozpaczony
Thor, próbując dostać się do domu czarnowłosego, ale każdorazowa próba kończyła
się porażeniem przez prąd o mocy, którą mógł tylko on wytrzymać. Blondyn był
również traktowany przez jakieś inne paskudztwa. – Jeśli nie otworzysz nam
drzwi, to zrobi to Ironman! – Ryknął, ale tym razem drzwi ustąpiły o dziwo same
i Thor wszedł do środka. Rozejrzał się z całą ekipą po przedsionku, ale Lokiego
nigdzie nie było.
- Co jest? – Zapytał Stark wchodząc tuż
za mężczyzną. Thor wyczuł, jak zimno zalewa jego ciało, przez co zadygotał
cały.
- Jest w łazience! – Wrzasnął Clint. – …
Ale nie spodoba wam się ten widok!
…******…
Leniuch i spóźnialska* – znalazłam to na
Wikipedia.pl pod hasłem Hel (mitologia Nordycka)
Trzy obrazki, bo chcę wam pokazać Hel <3
:D. Według mnie to jest młoda Hel xD!
A tak nastoletnia^^!
Och... dostała buziaka od Starka... ach... mdleje. Dobra jestem *podrywa się z podłogi*. Więc hmm... próba samobójcza? Podciął sobie żyły? Przedawkował? W każdym razie zakładam że sobie coś zrobił. KUUUUSHHHIIIINAAAAAAAAAA!!!!!!!!!! oficjalnie oświadczam, że już nie żyjesz. LOOOOOOKI :'( D: NIEEEE proszę coś Ty mu zrobiła zła kobieto i jeszcze przerwać w takim momencie...
OdpowiedzUsuń(nie)pozdrawiam Cię (bo jesteś zła xP), Rox
PS
Oświadczam wszem i wobec, że Kushina Zimoch to zła kobieta, O!
PS2.
UsuńChwila .... Thor poczuł zimno... może coś z niebieską wersją Lokiego, co???
Oho, powiem Ci, że rozdział mi się podoba.
OdpowiedzUsuńHel zmieniona w panią umarłych. Opisałaś to perfekcyjnie, a ja czułam się tak jakbym w tym uczestniczyła.
No i Loki... Eh, Loki. Szkoda mi go. On jest tutaj taki uczuciowy, kocham go takim jakim go tu przedstawiasz. :) No ale płaczący Loki to widok bardzo smutny i mi także chce się płakać teraz...:(
Rozdział świetny! Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejne posty.
Sprawiłaś, że biedna Vivi ma zaszklone oczy :'(
OdpowiedzUsuńTo było takie so sad. Loki traci wszystko. Wszystkie osoby, które szczerze kochał. Aż serce się kraja.
Ale Hel też jest biedna. Musiała zostać odesłana do Niflheimu w tak młodym wieku. (Bo dla mnie jest wciąż malutka).
Och, proszę. Pisz szybko nowy rozdział.
Co Loki sobie zrobił, że widok ich nie zadowoli?
Pozdrawiam,
Viv
Mam podobne myśli co Roxan... Hymm... Dziwny jest ten świat XD
UsuńCoś ty zrobiła biednemu Lokiemu?! Jak można się nad nim tak znęcać?!
ło ty w mordę co to kurde miało być jaja sobie robisz? ty ty . . . ja nie mam słów ty go serio zabijesz prędzej czy później aaaaalbo na odwrót ;-;" Oy ty tu odsyłasz dzieci w piz*u hen a loki idzie sobie pętle robić ojjj nie wolno sprowadzasz na siebie gniew . . . nw kogo XDD
OdpowiedzUsuńJezuu ile można . . . nie było cię chyba całą wieczność ;-;" Rozumiem wyjazdy i wgl ale żeby tak długo? ehh no dobra nie czepiam się co do rozdziału to Tatuś Loki no kto by takiego nie chciał? zapracowany i zimny do wszystkiego co się rusza prócz dzieci.Nie chcę nic móffić ale podnieta Vinci z [powody spotkania Lokusia i Sigyn MNIE PRZERAZIŁA . . . . TOTALNIE ;-;"
Pozdrawiam Lupin
Ps.W wolnym czasie zapraszam do siebie ;)