wtorek, 7 października 2014

Rozdział: 6. – Czarne pióro..

Thor: *Biega spanikowany po pokojach*
Kushina: *Obserwując go, zdejmuje buty* Co jest?
Thor: *Mając płacz na końcu nosa* ON NIE ŻYJĘ!
Kushina: KTO?! O_o
Thor *wyciąga książkę zza pleców* ON!
Kushina *gleba* O_O.. * Nokaut przez jedno słowo!* Czy możesz mi oddać mój zeszyt?! ==”! I siedź cicho! *Warczy* Dobra dzisiaj szybko bo jestem po chorobie :D.
Thor: *Smuta*
Kushina: Oddaj..
Thor: Ale mi się to podoba.
Kushina: Oj! Pogadamy sobie potem xD!


Zacznę od pytania
Pytanie:
Kogo z marvela najbardziej i tutaj uwaga! NIENAWIDZICIE, z tych złych postaci– Za co i dlaczego?! Najbardziej ubarwiony opis zostanie przedstawiony za kilka rozdziałów.
Odpowiedzi na pytania:
Rox: Luzik. Trochę masz racji, ale nie do końca ^^!
Viv: Wiesz, rozdziały u mnie wyglądają tak, że są co tydzień :D..
Lupin: Haha! Jestem zajebista :D! Straszę małe(?) dzieci, haha!!
Dzisiaj bez przedłużania zapraszam do czytania!

Rozdział: 6. – Czarne pióro..
            Śmierć?…
            Ciało Lokiego leżało w wannie, skąpane w ciemno-granatowej wodzie, jej zapach przypominał tylko jedno! Była to zamarznięta krew! Szkatuła, – której nie powinno tam być – stała na szafce, tuż obok zlewu i była otwarta, a sam czarnowłosy był teraz w swoim naturalnym, błękitnym, jak niebo odcieniu skóry. Zielone oczy mężczyzny były czerwone i wyglądały na przerażone. Lewa dłoń zwisała pod jakimś dziwnym i nienaturalnym kontem z wanny. Mało to pod grubą warstwą lodu było widać wciąż jak krew ucieka z żył i tętnic, które były ponacinane dosłownie wszędzie. Pewnym był fakt, że przybrany syn Odyna, powoli zaczynał umierać i tylko cud i jego własna, silna wola trzymała go przy życiu. Brakowało tylko naciętej tętnicy szyjnej. Pogruchotane kości w całym ciele, były faktem.
            Thor już miał wejść do łazienki, jednakże Tony powstrzymał jego zapędy jednym zdaniem składającym się z trzech słów.
-          Nie wchodź tu!
            Wiedząc jednak, że blondyn go nie posłucha i wejdzie, Tony spojrzał na sokole oko, który bez słowa, zabrał mężczyznę.
-          Lepiej tam nie wchodź… – Mruknął Barton.
            Blondyn domyślał się, do czego doszło. Musiało to być coś bardzo, bardzo złego, więc albo Loki kogoś zabił, albo… Niebieskooki wyrwał się z uścisku Clinta, który go zabrał stamtąd. Wpadł do łazienki. Loki wyglądał jakby chciał popełnić samobójstwo, ale zarówno Tony, Thor, jaki i Bruce wiedzieli, że to nie prawda.
            Mina Thora wyglądała na załamaną. Czuł się jakby ktoś mu wyrwał z klatki piersiowej serce i zdeptał je. Kolana się pod nim ugięły. W następnej chwili już opadał w kierunku ziemi.
            Blondyn pamiętał jak Loki był malutkim szkrabem i jak został jego oczkiem w głowie. Później Loki uczący się nowych zaklęć, kilka ucieczek z zamku, ich wspólnych treningi, kilka pierwszych zawodów miłosnych. Loki płaczący w poduszkę… Loki stający się złym… Loki zmieniający zdanie… Loki… Loki i Loki tracący wszystkich i wszystko!
            Thor upadł na kolana, a po jego licach zaczęły spływać łzy torując sobie drogę w kierunku jego brody.
            Nie wierzył! Kto, na brodę Odyna w tak bestialski sposób potraktował go i był na tyle silny i głupi, by mierzyć siły z jego ukochanym bratem? Thor, tak czy inaczej się tego dowie, ponieważ ta postać mu się strasznie naraziła. Niebieskooki nie będzie czekał bezczynnie! Oh, co to, to nie!
            Do umysłu blondyna napływały nowe i pewne niepokojące informacje… Pierwsza, zaczynał rozumieć jak czuł się jego brat, gdy ten dowiedział się o swoim prawdziwym pochodzeniu, a druga pragnął zemsty. Chciał by ta osoba cierpiała, by czuła, to co Loki! Thor westchnął kilka razy bardzo ciężko.
-          Thor wszystko w porządku? – Zapytał Bruce idąc w jego kierunku.
-          A jak się mam czuć, zielony przyjacielu? – Prychnął załamany. – Wy, śmiertelnicy nie możecie dotknąć ciała Lokiego, bo ten będąc w tej postaci zabije wasz dotyk, mnie może jedynie poparzyć.
            Thor dopiero teraz zauważył, że mimo zadanych ciosów w klatkę piersiową i w wiele innych miejsc Loki żył. Tak… To akurat wiedział. Zatrzasnął szkatułę stojącą na szafce emitującą lód i śnieg i podszedł do wanny.
            Blondyn rozbił lodową powłokę i zacisnął zęby z bólu, gdy wsunął ręce pod wodę i dotknął ciała brata. Na jego dłoniach, rękach, a później trochę na torsie, zaczęły robić się prawie natychmiastowo ciemne, niesymetryczne plamy, zamieniające się w nieznikające, długo leczące i zapewne okrutnie bolące poparzenia, gdy podniósł ciało mężczyzny i wyniósł go z łazienki, a następnie ułożył, delikatnie na ziemi.
-          Ulecz się… – Szepnął. – Proszę Cię… – Dokończył bardzo cicho, wręcz błagalnie Thor, trzymając głowę brata na kolanach. Począł delikatnie muskać każdy kosmyk jego włosów, palcami. Loki zaczął mieć drgawki i spazmy, ale trwało to tylko chwilę. Następnie ciało bruneta zaczęło powoli wracać do ludzkiej postaci. Usta Thora wygiął lekki, ale smutny uśmiech. Znaczyło to tyle, że Loki zaczynał się leczyć. Ostrożnie zaczął przesuwać palcami po policzku mężczyzny. We dług niego Loki był doskonały. Dopiero teraz blondyn to poczuł. Mrożące uczucie, które biło od Lokiego, narastało. Chłód był przerażającym, zaczątkiem idącego końca. Jego brat nie mógł umrzeć! On tego nie chciał, ale stało się. I Thor wrzasnął bardzo głośno.
-          Loki, niee! – Ryknął, a po twarzy blondyna zaczęły lecieć mu słone krople. Przytulił nie żywe ciało brata. Był załamany. Szloch wstrząsał jego ciałem.
            Tony i odtrącony wcześniej Clint wybiegli na ten agonalny okrzyk rozpaczy. Thor czuł jakby coś w nim pękło, ukrył twarz w dłoniach.
-          O mój boże, Thor spokojnie… – Powiedział szatyn.
-          Daj mi spokój Stark… – Wrzucił wyprowadzony z równowagi, Thor, podniósł się z ziemi. – Ja… Muszę coś sprawdzić. – Rzucił ze łzami w oczach. Rozchylił usta, aby coś powiedzieć, ale jednak nic nie dodał, bo co miał mówić?! Że chcę znaleźć mordercę?! I co dalej? Nastała chwila ciszy. Oczy mężczyzny pałały chłodem i żalem.
            Tony podszedł do leżącego na ziemi ciała. Spojrzał na nie z góry i wyciągnął dłoń, a ta zaczęła prześwietlać ciało Lokiego. Thor obserwował go przez chwilę i czuł nie pokój. Mężczyzna podniósł hełm i spojrzał na Thora z szokiem na twarzy.
-          Thor, on żyję, ale jest z nim tragicznie. Jarvis, sprawdź dokładniej jego stan… – Zamykając powrotem hełm, który natychmiastowo rozświetlił się na szereg wierszy i poleceń.
-          Ma sir racje, jednakże jest tylko 0.01% szansy, że będzie żył. –  Thor otworzył szeroko oczy. – Trzeba go wziąć do szpitala. – Powiedział spokojnym tonem komputer.
-          Thor pozwolisz, że go zabiorę? – Zapytał Stark.
            Thor cicho westchnął, ale w końcu się zgodził. Dziwny nie pokój, jednak nie znikał. Kto, aż tak by nienawidził Lokiego… Oh… No dobra, każdy go nienawidził, poza jego „trójcą świętą”.  Nim i jego Świętej Pamięci rodziną.
-          Antony Tony Starku, mam ogromną prośbę… – Rzekł Thor, do szatyna smętnym głosem obejmując pokój wzrokiem i patrząc na Lokiego, na końcu. Bał się. Strasznie się bał. W końcu Loki jest jego bratem, prawda?
-          Oczywiście stary, wal… – Mruknął Stark wpatrując się w oczy blondyna.
-          Zajmij się mym bratem, ja… Ja… Muszę coś załatwić… – Rzekł cicho.
-          Thor, co ty planujesz? – Zapytał nagle Stark.
-          A czy to ważne? – Niebieskooki odparł pytaniem na pytanie i westchnął cicho.
-          Thor obiecaj mi, że nie będziesz chciał się mścić, przecież wiesz, że to nie jest dobra droga…
-          Przyjacielu, nie jestem złym bogiem, chcę (wypruć komuś flaki i zrobić z nich łańcuch choinkowy?! Uumm… Nie potrzebne skreśl xD) Cię tylko poinformować, że muszę iść do Wszech ojca, aby mu powiedzieć, o tym, co się stało na Midgardzie – Westchnął cicho. – Jednakże nie martw się, nie zrobię nic złego, osobie, która chciała zabić mego brata, lecz to nie przystoi, żebym stał w miejscu i nic nie robił z tym, co tutaj odkryliśmy. Muszę pomóc bratu, za wszelką cenę…
-          Rozumiem. – Powiedział Tony, ze spokojem. – Więc idź…
***
            Ciało Lokiego po tygodniu spędzonym w szpitalu zostało wypisane do Stark Tower i minęło kolejnych pięć tygodni, gdy tam był. Od połowy tego czasu Loki ruszał ręką, co kilka godzin. Czyli żył. Usta i nos mężczyzny zostawały objęte przez maskę, a do krtani została wprowadzana plastikowa rurka.. Tak… Loki był w śpiączce, ponieważ doszło nawet do urazu głowy pod czas tego felernego pseudo morderstwa.
            Teraz leżał na środku wielkiego łoża należącego do Thora. Rama łóżka była w odcieniu ciemnego brązu, a pościel pachniała lawendą. Kolor pościli był w zabarwieniu czerni. Oczywiście, każdorazowo, gdy Tony albo Banner zmieniali ją, psotnik robił im na przekór i przemieniał jej kolor z przykładowego zielonego, zawsze na ten sam.
            Loki wyglądał jakby był wiecznie śpiącą królewną, która nie odnalazła swego księcia z bajki, lecz odwiedzana przez dwóch pseudo adoratorów. Banner i Stark. Kapitan, Natasha i Clint, trzymali się raczej na uboczu. Bruce siedział przy nim w dzień, a Tony jak to on; wolał noc. Thor siedział w Asgardzie i nie mógł im pomóc.
            I tak minął kolejny miesiąc. Tony siedział właśnie na krześle i opowiadał Lokiemu nad czym teraz pracuje, gdy nagle do jego uszu dotarł cichy, nurtujący dźwięk pukania do drzwi.
-          Hej. Mogę? – Zapytał blondyn, gdy Tony odwrócił głowę w kierunku wejścia do pokoju. Steve Rogers trzymał dwa kubki z lekko parującą jeszcze herbatą w dłoniach.
-          Oh! To ty, Kapitanie mrożonka. Hej, jasne wchodź… – Tony Uśmiechnął się. Spojrzał na niego pytająco. Zamrugał lekko oczami, gdy Steve postawił kubek, na szafce nocnej, tuż obok niego. – Dziękuje… – Mruknął.
-          Nie ma sprawy… – Odparł spokojnie Steve. – Co z nim? Dalej bez zmian? – Zapytał spokojnie.
            Ironman bez słowa oparł twarz na dłoniach i uśmiechnął się łagodnie.
-          Rusza ręką, co kilka godzin, ale i tak jest dalej w śpiączce… – Szepnął smętnie ziewając, Stark. – Mam nadzieje, że szybko wróci do świata żywych.. – Westchnął bardziej do siebie, niż do Kapitana.
-          Oh! Chyba pierwszy raz widzę, że się o kogoś martwisz. – Mruknął rozbawiony blondyn. – Uum, no nic.. Tony, zajedziesz się w dzień pracujesz, w nocy siedzisz tutaj i nie mów mi, że to obowiązek, bo jakoś w to nie wierze.
-          Wiesz… To bardziej obietnica niż obowiązek, Steve… – Mruknął spokojnie multimiliarder głośno wzdychając.
            Niebieskooki usiadł na łóżku i dotknął dłoni Lokiego, która była zimna jak lód, a jednak mimo to mężczyzna żył. A raczej wegetował. Tony westchnął i spojrzał na czarnowłosego ze smutkiem. Sam nie wiedział, kiedy stali się przyjaciółmi.
-          Rozumiem. Może posiedzę z nim, a ty idź się zdrzemnij? – Zaoferował pomocnie Steve.
-          Nie trzeba… – Mruknął Stark, ziewając. Spojrzał na sprzęt. Serce mężczyzny spokojnie biło. Do bladej skóry czarnowłosego było podpiętych szereg różnych kroplówek. Kapitan bez słowa wstał z łóżka, na którym spoczywał Loki i podszedł do brązowowłosego, od tyłu. Ułożył mu dłonie na ramionach.
-          Jesteś padnięty Stark… – Powiedział i zaczął rozmasowywać mu kark.
-          Oh! Kapitanie, mój kapitanie… – Jęknął Stark, gdy poczuł gorący oddech na swoim uchu. – Jesteś nie grzeczny… – Zamrruczał cichutko. – Masz wspaniałe łapki i chętnie je wypróbuje w innym miejscu – Zaśmiał się cicho. Zajęło mu chwilę, nim poczuł, że te dłonie znikają. – Ohh! No wiesz? – Mruknął Tony z miną niezadowolonego dwu latka, któremu ktoś zabrał cukiereczka, albo lizaka. Rogers się zaśmiał.
-          Hmm… Jak tam dochodzenie?
-          Ciężko… – Westchnął. – Ostatnie morderstwo był kilka dni temu. – Powiedział nie spokojnie. Wstał i przeciągnął się lekko. – Słuchaj pierwsze dwie ofiary był zwykłymi ludźmi, ale później, coś się zmieniło i zaczęto zabijać głównie czarodziejki. Loki był jedynym facetem… – Tony westchnął głośno. – Nic się nie zgadza. Jedna z kobiet, miała 21 lat, druga około 29, a jeszcze inna 15. Ta była najmłodsza…
-          To trochę dziwne, nie Tony? – Blondyn ułożył dłoń na ramieniu mężczyzny, poklepując je łagodnie. – Ta osoba musi bardzo nienawidzić magów.
-          Dokładnie… – Mruknął w odpowiedzi Stark. – To wszystko nie ma sensu! Najdziwniejsze, jest, że Loki jakby był no, nie wiem jedynym?
-          Tony… Spokojnie. – Szepnął cicho Rogers. Przymrużył oczy i spojrzał na niższego mężczyznę z uśmiechem.
-          Nie wiem, w co ręce włożyć. – Złapał się za skronie i zaczął je masować. – Zaraz mi głowa eksploduję. Mam milion różnych teorii na minutę! – Jęknął opierając głowę na ramieniu blondyna. Nagle odezwał się Jarvis.
-          Sir mam trzy wiadomości… Dwie dobre i jedna zła…
-          Dawaj te dwie dobre.
-          Pierwszą dobrą wiadomością jest fakt, że znalazłem bardzo podobną sygnaturę energii, co u naszego przyjaciela, Pana Laufeysona, druga wiadomość toto, że magia Lokiego wyleczyła prawie w całości jego ciało… – Męski głos, się zawahał. – A ta zła jest taka, że stoi za wami i celuje do was z Sceptera. Co zaskakujące on śpi.
            Tony westchnął cicho kilka razy. Thor by go zabił pewnie, gdyby się dowiedział, że coś złego stało się z jego bratem. Trzeba go obezwładnić, bez bicia go, pomyślał.
-          Loki! – Warknął Stark. –  Połóż się, bo stanie Ci się krzywda.
            Mężczyzna z różdżką w ręce zaczął otwierać i zamykać usta, a te zaczęły zamieniać się w słowa. Loki zamieniał zaklęcia w dziwny alfabet, na swoim własnym ciele. Jarvis, zapytany o te słowa, stwierdził, że ich nie zna, lecz zdawało mu się, że może to być alfabet runiczny.
-          Nienawidzę magii… – Powiedział cicho Stark.
…******…
Siedem stron, następnym razem będą tylko xD.
Liczę, że jak będziecie widzieli gdzieś błędy to mi je wypiszecie xD ^^.
Pozdrawiam xD!!

6 komentarzy:

  1. Boże! Boskie! Ja.. JA CHCĘ WIĘCEEEEEEEEEEJ!! Uhuhuhuu!! *q*!
    Nie wiem, nie znam postaci z marvela xD! Ja tylko anime xD!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Po pierwsze wycisnal mi łzy... Buuu, śmierć Lokiego mnie dołuje strasznie.
    Ale opisanie go jako śpiącej królewny czekającej na królewicza sprawilo , ze od razu się rozesmialam XD.
    Ciekawa końcówka, juz nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału... :-) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ty kombinujesz Kushina?
    Oczywiście opis Lokiego w wannie wcisnął łzy. Już myślałam, że rozpoczęłam jakaś falę uśmiercania naszego Bossa XD
    Ale dzięki Bogu żyje...
    Rozśmieszyła mnie uwaga Starka, gdy Mrożonka zaczął go masować XD Epickie XD
    No i czekam na ciąg dalszy dochodzenia ;)
    Kurde, ale mbie rozochociłaś XD
    Pozdrawiam,
    Viv

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybacz za zapłon emmm tak swoją drogą spytam o to co Viv ODBIŁO CI? to to ma być jaja se robisz? ;-;' Chryste
    ja ty na tych przysłowiowych szpilach siedzę a chwile później się dowiaduje że Loki jednak przeżyje uff.Uważaj bo dojdzie do tego że obie założymy bloga o zabijaniu LOKIEGO! nie to nie to by było straszne ;-;" Nie ale ta mrożonka to system rozwaliła seryjnie XDD
    Pozdrawiam Lupin
    Ps.Wpadnij do mnie czasem ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś ty zrobiła Lokiemu!!!!!???? Ale z drugiej strony Thor żądny zemsty bardzo mi się podoba :D mm... Nienawidzę: hmm... no nie wiem ja tam lubię wszystkich tych złych gości :D Więc nie pomogę. Scena z Kapitanem i Starkiem mrrr.... Uwielbiam cię za to, ale to nie zmienia faktu że znęcasz się nad Lokim. Jesteś ZŁĄ KOBIETĄ (cóż ja go ciągle zabijam, ale to co innego XD)
    pozdrawiam, Rox

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy:

Łączna liczba wyświetleń