Kushina: Hej, dzisiaj krótko, nie mam
czasu zaraz wychodzę do koleżanki i wracam za godzinkę.
Loki: *Śpi*
Kushina: *Szturcha go patykiem* Ej!! Żyjesz?
Loki: No nie wiem…?
Kushina: To śpij, bo ja tu piszę me knowania
*wredny uśmiech ^////^!*
Thor: Mogę go pocałować i się obudzi,
prawda?!
Kushina: Rób, co chcesz, ale nie zdradzaj
im zakończenia *Warkot*
Thor: No dobrze! *Smutne oczka*
Kushina: Cichoo! Dobra odpowiadam na
komcie :*!
Żona Madary: Cieszę się, że Ci się podoba:).
Acheza: Kto powiedział, że on nie żyje?
O_O!
Viv: Hahaha! Wiesz nie zdradzę, co knuje,
ale wam się to raczej nie spodoba xDD.
Lupin: Kto powiedział, że Loki przeżyje? xD
Wiesz… Może będzie żył, a może nie? xD! Się zobaczy :D. Słońce, ja czytam twoje
rozdziały, ale nie mam czasu, aby komentować. Masz świetny styl ;), a rozdziały
mi się bardzo podobają. Skomentuje, jak tylko skończysz pisa dane opowiadanie
;*!
Rox: Roxy, jesteś moim foxy, ale ty o tym
już wiesz poza tym… Hyyyymmm… Czytuj, a się przekonasz ;)!
POWTARZAM PYTANIE:
Kogo z marvela najbardziej i
tutaj uwaga! NIENAWIDZICIE, z tych złych postaci – Za co i dlaczego?!
Najbardziej ubarwiony opis zostanie przedstawiony za kilka rozdziałów.
Rozdział: 7. – Czarne pióro..
– Śledztwo..
Zwłoki Lokiego zwaliły się na łóżko i
uderzyło twarzą w pościel. Tony naprawdę nienawidził Magii. Zwłaszcza, że nie
mógł pomóc swojemu przyjacielowi, który prawdopodobnie umierał.
Ciało czarnowłosego zaczęło się
pokrywać; od
czubka głowy przez lewą część twarzy, – policzek, – szyję, skłaniający się nieco
w prawym kierunku klatki piersiowej, splocie słonecznym, prawemu biodru, po
czym rozchodzące
się w dwie strony, – lecące od kości ogonowej, – po przez uda, do środka kolan,
a kończące na palcach u nóg; napisami, w staro-nordyckim języku, a tworzące
swego rodzaju węże, albo girlandy, które nie zniknęły. Stark i Kapitan Ameryka,
popatrzyli po sobie w niezrozumieniu i lekkim szoku. Ułożyli Lokiego na łóżku.
***
Stark
uderzył z impetem piątym kubkiem o podłogę. Dźwięk, który temu uczestniczył był
jak melodia dla uszu Tony'ego, ponieważ irytacja związana z uderzeniem kubka o
podłogę była swego rodzaju uspakajająca, a złość po prostu wyparowywała. Materia,
z którego został zrobiony ów przed miot rozbryzgał się na miliardy kawałeczków.
Tony westchnął ciężko kilka razy. Chyba znowu dostał ataku. Sięgnął po leki niemalże, automatycznie i od
razu łykając dwie pastylki.
Rany,
jak on tego nienawidził! Nie cierpiał tego cholernego dnia, w którym Loki
zaatakował Manhattan wraz ze swoimi „znajomymi”. Nienawidził tego, iż Pepper prawie
przez niego zginęła. Nie! Wróć… To nie była jego wina tylko wina tego
cholernego A.I.M’U. Właśnie przez tą organizacje stracił swoją ukochaną.
Najbardziej jednak znienawidził pierwszego stycznia dwa tysiące trzynastego roku,
gdy znów ujrzał przed swoim domem Lokiego. Było to nie długo po tym jak Pepper
z nim zerwała mówiąc mu, że ma wybierać, albo ona, albo Ironman! Tony jednak
wybrał to drugie, ku westchnieniu ulgi tej pierwszej. Mimo to, Tony miał syna.
Kevina, którym przestał się zajmować już po miesiącu. – Pamiętał jak wielki
Potts miała żal do niego w tedy, gdy przywiózł jej dwu miesięczne dziecko. Mimo
to jednak był jej wdzięczny.
Co
do Lokiego… Po tym jak przybył na ziemie, Tony stał się jedynym – oprócz Thora
oczywiście; – który dał mu swego rodzaju kredyt zaufania. Loki był mu za to
bardzo wdzięczny, co zdołał zauważyć dopiero nie cały miesiąc po tym jak
psotnik zakwaterował się do głównej miejscówki super bohaterów. Jednak nie
siedział tam długo. Był tam tylko miesiąc.
Tony
i Loki nienawidzili się wzajemnie, ale coś ich jednak do siebie ciągnęło. Nie,
oczywiście, że nie w tym sensie! Tony już w tedy upatrzył sobie kogoś innego.
Anthony
westchnął uspokojony, gdy leki zaczęły działać.
Trzy
miesiące później do Stark Tower przybył Thor, który opowiedział wszystkim o
tym, że jego brat został zrzucony na midgard przez Odyna, o tym, że odbywa tutaj
swoją karę oraz musi nauczyć się pokory i ma naprawić wszystko po ataku
Chitauri.
Tak! Loki dostał drugą szansę. Jakimś pechowo-felernym trafem czarnowłosy przyzwyczaił się do Midgardu i nawet zdołał jakby to ująć? A tak... wszedł w pewnego rodzaju, układ pomiędzy Avengerami. „Nie wchodźcie mi w dupę, a ja dam wam spokój.”
Tony westchnął cicho kilka razy, aż jego oddech się nie uspokoił. Barton wszedł do kuchni. Spojrzał na Tony'ego, a później na biedny, rozbity kubek.
Tak! Loki dostał drugą szansę. Jakimś pechowo-felernym trafem czarnowłosy przyzwyczaił się do Midgardu i nawet zdołał jakby to ująć? A tak... wszedł w pewnego rodzaju, układ pomiędzy Avengerami. „Nie wchodźcie mi w dupę, a ja dam wam spokój.”
Tony westchnął cicho kilka razy, aż jego oddech się nie uspokoił. Barton wszedł do kuchni. Spojrzał na Tony'ego, a później na biedny, rozbity kubek.
- Czego
się wyżywasz na tych biednych kubeczkach? – Zapytał retorycznie, lecz ze zgrozą
blondyn, podchodzący do lodówki. – Yhh… Nie ważne, Hulk wyhulkował dziurę w
ścianie na treningu. – Rzucił swobodnie Clint w stronę świeżo uspokojonego
starka.
- Chałeczko,
ty mnie nawet nie denerwuj… Ale…– Tutaj zrobił chwilę pauzy, myśląc, co chce
powiedzieć. Stark upił łyk kawy z dzbanka i dokończył wywód. – A zresztą… niech
to naprawi, bo ja nie mam czasu! – Prychnął cicho. Oczy brązowowłosego były za bardzo podkrążone
oraz zmęczone. Nie wiele brakowało, aby biedak zasnął przy tym stole. Szatyn wziął
świeżą szklankę z blatu i nalał do niej brązowego napoju alkoholowego, po czym
wyszedł z pokoju idąc w kierunku windy.
Zjechał
na dół szklaną puszką i ruszył do warsztatu.
- Sir?
Źle Pan wygląda… – Powiedział Jarvis, który był równie zaniepokojony, co Kapitan
Ameryka.
- Jarvis,
nie interesuj się tak moim zdrowiem, tylko pokaż mi skan z domu, naszego „miłego”,
byłego prześladowcy, Boga kłamstwa i szachrajstwa. – Mruknął mężczyzna
podnosząc szklankę z Whisky do ust. Upił spory łyk ze szklanicy i spojrzał na
blat. Jarvis nie oponował, bo i nie mógł. Wykonał polecenie i po chwili Tony Stark
miał przed sobą małą, holograficzną wersje domu Lokiego, którą mógł dowolnie
powiększyć i pomniejszyć. – Przeskanuj łazienkę i oddziel ją, ale nie usuwaj reszty
domu. Następnie zobacz częstotliwość używania zaklęć i porównaj ją z tą
należącą do Lokiego.
- Oczywiście
Sir. – Powiedziało komputerowe A.I.
- Dobra…
Loki leżał w wannie, w ubraniach, tak?
- Dokładnie
Sir…
- Dasz
radę wytworzyć pseudo moment upadku do wanny? – Zapytał wyzywającym tonem głosu,
a Jarvis wykonał polecenie. Po chwili Tony miał już obraz lecącego ciała w
kierunku wanny. Ta osoba musiała mieć moc wstrzymywania czasu, albo zrobić to w
niesamowicie szybkim tempie.
Tony
westchnął cicho i rozmasował sobie ręką skronie.
***
Minęło
kilka godzin, ale Stark wciąż stał w miejscu. Po prostu nie miał pomysłu, co ma
zrobić. Tak
wiele miał pytań, a tak mało znał poszlak i odpowiedzi… Ehh…
- Powiększmy
całą łazienkę ponownie. – Mężczyzna rzucił po raz kolejny holograficznym miejscem,
w którym czarnowłosy diabeł brał kąpiele, a następnie stanął na środku
pomieszczenia. Po chwili otworzył szeroko oczy. To musiało być to! Postać,
która zaatakowała Lokiego, to za pewne…!! – Oh! Cholera! załóżmy, że Loki zahaczył
o metalowy kosz, następnie wylądował w wannie. Prawdopodobnie aktywował
szkatułę w momencie, w którym wpadł do wanny. Druga osoba, musiała być naprawdę
silna, albo mieć jakąś dobrą technologie, która jest nawet lepsza od mojej lub
po prostu był magiem. – I Tony złapał się tej ostatniej myśli, jak tonący brzytwy.
Stark zmniejszył pokój i kazał sztucznej inteligencji połączyć dwa
pomieszczenia. Jarvis wykonał to, a później jego pan przyjrzał się. – No Loki,
mów do mnie… – Mruknął błagalnie Stark. Przyjrzał się lewej dłoni Lokiego, która
o dziwo coś wskazywała. Stark nie zauważył tego wcześniej! – Hmm… A to co? –
Zapytał podchodząc do ów rzeczy. – Jarvis czy to jest pióro? –Podniósł z
podłogi, przedmiot leżący przy wejściu do łazienki. – Jarvis skanuj. – Mruknął
cicho.
- Tak
Sir. Pióro jednakże, nie jestem wstanie określić czy ono jest.
- Czyli
jesteśmy w punkcie wyjścia… – Westchnął cicho i wsparł twarz na dłoniach. –
Chyba się do tego nie nadaję… – Szepnął cicho, przecierając zmęczone oczy. – Chyba
pójdę wymienić zielonego kumpla. – Ziewnął wstając z krzesła.
***
Bruce
zamienił się, z Tony'm. Mężczyzna przekazał szatynowi wieści, że jeżeli Loki nie
obudzi się do końca miesiąca, jego mózg obumrze i czarnowłosy umrze. Stark
zamknął oczy i usiadł przy zielonookim na łóżku.
- Śpiąca
królewno, mogłabyś się obudzić i pomóc nam w śledztwie… – Szepnął cicho. Stark
otworzył oczy, patrząc na Lokiego. Twarz zielonookiego była spokojna. Wyglądał na naprawę wyluzowanego i Tony zapragnął zrobić coś dziwnego. Zapragnął pomóc mu za wszelką pieprzoną cenę..!
…******...
Pióro, pióro, pióro *otwiera encyklopedie postaci marvela* nie wiem.... "Hulk wyhulkował dziurę w ścianie na treningu" XD no kocham cię za te teksty ;* Ale takie to jakieś krótkie, przynajmniej tak mi się wydaje... czekam!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę weny , Rox
Specjalnie poszukalam, żeby się wytłumaczyć : Chłód był przerażającym, zaczątkiem idącego końca. Jego brat nie mógł umrzeć! On tego nie chciał, ale stało się. I Thor wrzasnął bardzo głośno.
OdpowiedzUsuń- Loki, niee! – Ryknął, a po twarzy blondyna zaczęły lecieć mu słone krople. Przytulił nie żywe ciało brata. Był załamany. Szloch wstrząsał jego ciałem.
O to mi chodziło. Czyż to nie opis nie żyjącego Lokiego?:-) dobra koniec tłumaczenia.
Rozdział fajny, podobaja mi się te śledztwa... Mam nadzieje, ze Stark pomoze Lokiemu tak jak chce... I ze w ogóle zdąży, bo miesiąc szybko przeleci... ;( czekam niecierpliwie.
A Viv dzisiaj bardzo krótko... Było superaśnie i czekam na next (Loki nie może umrzeć!)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hej, superr rozdział. Biedny Loki xD! Poza tym bardzo mi się podoba :*!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam: Żona Madary... XDDDDDDDX! !
Świetny rozdział na szczęście widzę że przestałaś maltretować dupka a nieeee jednak nie ;-; nie ma jak to się cholernie ucieszyć.Świetny rozdział czekam na szybki nextt
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lupin
Ps.Zapraszam na nowy rozdział http://capitan-america-age-of-heros.blogspot.com